#166. Odrobinę koloru na deszczową pogodę

     Dzisiaj rano, po odsłonięciu okien przywitał mnie szary, ponury i deszczowy widok osiedla. Wszędzie mokro, szaro i smutno, dlatego też na poprawę tego dnia wrzucam specjalnie dla Was odrobinę kolorów, a dokładniej kolory tęczy! :) 




     Do wykonania tego makijażu użyłam paletki Avon Pink Sands, kilku kolorów z paletki Sleek OSS, My Secret Star Dust 1 z Duraline jako podkład pod kolory, a na to cienie z paletek L.A. Colors EP 101 i 108 oraz eyeliner czarny Wibo. Rzęsy wytuszowałam Extra Lash Mascara (My Secret). Linię wodną obrysowałam białą kredką Pierre Rene.



    Co sądzicie o tęczowej kresce? Lubicie takie kolory na powiekach? ;) Może i Wy skusicie się na taką propozycję? :)



     Pozdrawiam gorąco! :*

#165. Kosmetyki mineralne?

     Pierwszy raz skusiłam się na kosmetyki mineralne, a raczej ich próbki dzięki uprzejmości Nef ;-) Małe zamówienie ze strony Amilie właśnie dzisiaj zostało odebrane do rąk własnych ;-) 

     

      Cała oprawa graficzna marki strasznie mi się podoba i liczę na to, że kosmetyki również przypadną mi do gustu :) A zamówiłam podkłady:


w kolorach od góry: Cardamom, Pine Nut, Cashmere, Cream Beige oraz Soft Honey. A także:


Puder transparentny Angel Dust i korektor w odcieniu Light ;) 


     Powiem szczerze, że jest to pierwszy mój kontakt z minerałami i jestem ich niesamowicie ciekawa. 

     A Wy używacie kosmetyków mineralnych? Może akurat nawet tej firmy? Polecacie jakieś konkretne techniki aplikowania tych kosmetyków? :) 




      Pozdrawiam! :)

#164. Wymiana ;-)

     Po raz drugi ruszam z zakładką dotyczącą wymiany! Będę ją aktualizować w miarę postępu porządków kosmetycznych ;-)
     Wrzucam tam kosmetyki, których nie używam, lub które niespecjalnie przypadły mi do gustu, a może Wam akurat wpadną w oko? ;-) Zapraszam serdecznie do zaglądnięcia TU.


      Pozdrawiam! :)

#163. Szukam ideału...!

      Po zużyciu ulubieńca - podkładu żelowego Rimmela, Match Perfection wyruszyłam na polowanie za nowym Panem Idealnym. Przekopałam setki recenzji i wciąż zastanawiałam się nad Revlonem ColorStay. W końcu postanowiłam, że wybiorę się do Natury i nabyłam...





      Mam nadzieję, że ten podkład okaże się kolejnym hitem w mojej kosmetyczce i nie wycofają go zbyt szybko! :) Od jutra zaczynam intensywne testy i obserwacje, niebawem możecie spodziewać się paru słów ode mnie na jego temat.


     A może miałyście z nim do czynienia? Może ogólnie z podkładami Catrice? Przygarnę wszelkie informacje na ten temat! :)



      Miłego popołudnia!

#162. Mała relacja z Lubelska Blogosfera Meets ;-)

     Wybaczcie moją kilkudniową nieobecność, jednak ostatnie dni były strasznie męczące i minęły w strasznym biegu - uczelnia, nauka, zahaczyłam też o pracę.. W tej sytuacji totalnie brakło czasu na blogowanie, ale mam nadzieję, że to tylko chwilowe. Dzisiaj chciałam napisać kilka słów o wczorajszym spotkaniu lubelskiej blogosfery! 
     Jak widać województwo lubelskie, a w tym głównie Lublin zaczął gromadzić różne grupy blogerów na mniejszych lub większych spotkaniach. Największe , na którym miałam przyjemność gościć, odbyło się właśnie wczoraj! Organizatorki (tu wielkie brawa i podziękowania dla Partycji i Agnieszki!) zapewniły salę konferencyjną w gmachu Targów Lublin dla prawie 100 osób, a także zaprosiły gości specjalnych - Maćka Budzicha i Ilonę Patro.






      W całym spotkaniu brakło mi większego udziału Ilony, spodziewałam się chociaż kilku zdań na temat całej otoczki blogosfery także z jej strony. 

      Przy okazji spotkania mogłyśmy zakosztować smaków Frugo! ;-)



     Oczywiście blogerki kosmetyczne odnalazły się w swoim gronie, chociaż bardzo żałuję nieobecności kilku osób :( 


     Szkoda, że nie było żadnej integracji, żeby móc zapoznać się z całą resztą osób obecnych na spotkaniu, za to my wybrałyśmy się grupkami na podbój Rossmanna i Natury lub targów motoryzacyjnych ;-) 


     Ostatecznie nie dbając o linię, czy dietę wylądowałyśmy w McDonalds'ie na posiłku i pogaduchach :D 



     Muszę przyznać, że uwielbiam takie spotkania, a dziewczyny wprawiają w niesamowicie dobry humor i zarażają pozytywną energią! :) Nie mogę się doczekać kolejnego spotkania, które już jest powoli planowane... ;) 
     Dziękuję ślicznie za wczorajsze spotkanie wszystkim obecnym na konferencji, blogerkom kosmetycznym za mile spędzony czas i Oli za pozwolenie na ,,kradzież'' zdjęć :)


      Co sądzicie o takich eventach i spotkaniach blogerów? Wolicie spotkania-konferencje, czy meetingi w mniejszych grupkach? :) 


      Pozdrawiam Was serdecznie! 

#161. Fyrinnae - pierwsze swatche

     Przy pełnym słońcu za oknem poczyniłam pierwsze próby użycia cieni i bazy Fyrinnae. Połączeniem baza + cień jestem oczarowana, są dla siebie stworzone! Otrzymujemy idealnie nasycony i trwały kolor! 

     Dzisiaj chcę Wam pokazać zawartość słoiczków i jak wyglądają na dłoni solo i z bazą Pixie Epoxy. 
















     Poniżej możecie zobaczyć cienie solo (wewnątrz) i z bazą (na zewnątrz):



      Niestety na dłoni nie udało mi się pokazać ogromu drobinek, rozświetlających cienie. Na pewno niedługo możecie spodziewać się makijaży z użyciem tych produktów! :)



     Który cień jako pierwszy chcecie zobaczyć na powiece? ;-) Który najbardziej wpadł Wam w oko?




     Pozdrawiam! :*

#160. Fyrinnae

     Tytuł posta to nie jest ani żadne zaklęcie, ani hasło-klucz! Bardziej wtajemniczeni wiedzą, a teraz i Wy się dowiecie, że jest to marka produkująca kosmetyki, a w moje łapki właśnie wpadły jej produkty! Z namaszczeniem patrzę na 3 odsypki i wersję mini cieni do powiek, i maleńkiego cuda - bazy. 
     Przy dobrym oświetleniu w dniu jutrzejszym możecie spodziewać się swatchy tych cieni, a na dniach pierwszych makijaży poczynionych nimi ;-)

     Na tą chwilę możecie obejrzeć je tak:




     Oraz cienie w oryginalnych opakowaniach:





     Oprócz tych dwóch powyżej w moich skromnych zbiorach znajduje się także cień Mephisto, oraz Serendipity. 
    


     Znacie markę i/lub jej kosmetyki? ;-) Ja po raz pierwszy o niej usłyszałam dość niedawno, a po przeglądnięciu oferty nie mogłam się zdecydować, który cień chcę mieć ;) Mam nadzieję, że będą cudownie się prezentować na powiece :)
     Jesteście ich ciekawe? :)


     Pozdrawiam! :***

#159. Szybka decyzja - szybkie cięcie!

     Ostatnimi dniami, a nawet tygodniami włosy sprawiały mi ogrom problemów. Ciągły puch, plątanie się, były niemożliwe do ułożenia czy rozczesania. Przyjeżdżając do domu, stwierdziłam, że chcę je ściąć na podobną długość jaką ma moja mama. No i cóż.... Stało się! :) Pozbyłam się 14 cm włosów! :) W życiu chyba nie byłam tak zadowolona z dużego cięcia. 
     Co sądzicie o takich krótkich włosach? :)


     Tym sposobem kolejne zdjęcie ląduje w zakładce włosowej! :)



     Pozdrawiam i życzę spokojnej niedzieli!

#158. Roziskrzone nocne niebo nad Nowym Jorkiem!

     Uwielbiam latem oglądać rozgwieżdżone niebo. Teraz mogę oglądać je także na swoich pazurkach. Niektórzy już pewnie wiedzą kto będzie gościem dzisiejszego posta... :)
     Przedstawiam Wam moje niebo nocą:



     To lakier Sally Hansen z  serii Complete Salon Manicure. Zakochałam się w lakierze od pierwszego swatcha. ;-) Niedługo później miałam go już w swoich łapkach. 

     Buteleczka jest ogromna, piękna i taka... elegancka jak na mój gust ;) Po odkręceniu ukazuje się dość pokaźny pędzelek, którym mimo wszystko dość dobrze i precyzyjnie możemy malować pazurki:


     Lakier jest dość rzadki, a do idealnego krycia wystarczą 2 cienkie warstwy. Schnie bardzo szybko, nie smuży, a jego połysk jest boski nawet bez użycia topa. Z trwałością ciężko mi się określić, bo paznokcie maluję co 2 dni. :) Sally Hansen bez większego problemu utrzymałam przez 3 dni.
     Kolor jak widać to czerń. Ale nie jest to zwykła czerń! Jest pełna maleńkich drobinek, jak gwieździste niebo nocą ;-) Z resztą zobaczcie same:




     Co sądzicie o czerni na paznokciach? Lubicie? Czy ten lakier też przypomina Wam niebo nocą? :)))


     Pozdrawiam! 

#157. Żelowy podkład od Rimmela

     Dzisiaj parę słówek o tym cudeńku ze zdjęcia poniżej. Znajdziecie je w poście o ulubieńcach z lutego. Tam też o podkładzie w kilku słowach ;-)


      Osobiście chciałabym, żeby tego podkładu było w słoiczku nadal tyle. Niestety został na ostatnie użycie, stąd też pomysł na jego recenzję.

      Jak widać podkład dostajemy zamknięty w słoiczku o pojemności 18 ml, utrzymanym w charakterystycznej szacie graficznej dla tej serii produktów Rimmela. Po odkręceniu zobaczymy specyficzną nakładkę zabezpieczającą, którą ostatnio zgubiłam ;-) Kiedy wreszcie dogrzebiemy się do samego podkładu wygląda on tak:


     Nie przypomina musu, ani typowego płynnego fluidu. Jest to forma żelu-kremu. Wystarczająco gęsta konsystencja, żeby nie spływał z dłoni przy aplikacji, która nie sprawia żadnego problemu przy aplikacji. Podkład można nakładać palcami, gąbeczką lub pędzlem - wedle uznania. Ja najczęściej korzystam z 1 opcji. 
     

     Podkład wystarcza na dość długo - mój ma około 3 miesięcy. Uważam go za wydajny, ponieważ zazwyczaj tego typu płynne produkty o pojemności 30 ml wystarczają mi na mniej więcej też około 3 miesiące.

     Na buzi prezentuje się tak:
     

     Może nie ukryje wszystkich niedoskonałości, ani rozszerzonych porów, ale jak dla mnie krycie jest bardzo dobre, buzia nie świeci się nadmiernie, jest świetny do codziennego makijażu. Nie nadaje efektu maski. Nie ściera się, nie tworzy smug, nie ciemnieje. W połączeniu z pudrem tej samej serii tworzą idealny duet na mojej twarzy. 

      Wszystko brzmi tak ładnie, prawda? Dodatkowo cena i dostępność tych podkładów jest dość przystępna - spotkacie je w każdej drogerii w cenie około 25 zł. Jedynym problemem jest brak jasnych odcieni - numerki poniżej 200! Za każdym razem kiedy mam przyjemność być w drogerii zerkam na półeczkę Rimmela i za każdym razem spotyka mnie małe rozczarowanie. :(
     Był to podkład idealny dla mnie, żałuję ze tak późno go odkryłam. Teraz rozglądam się z innym produktem, który spełni moje oczekiwania. Może jesteście w stanie mi coś polecić? ;-)




     Znacie? Lubicie? Jakie są Wasze podkłady idealne?



     Miłego dnia! :*

#156. W roli głównej: mgiełka od Golden Rose

     Dawno nie było posta dotyczącego paznokci, tak więc dzisiaj wrzucam jednego z ulubieńców kwietnia, mimo że miesiąc dopiero się zaczyna! :) 

      Dzisiaj możecie zobaczyć połączenie niebieskiego lakieru Rimmela (Blue eyed girl) i mgiełki Golden Rose (GR with protein, nr 318), która od pierwszego pociągnięcia pędzelkiem stała się moim absolutnym hitem! :)


     Mgiełka ta mieni się w zależności od kąta padania światła na zielono, turkusowo, błękitno i niebiesko... Jestem nią zachwycona! Niebieskości ostatnio nie są moimi kolorami jeśli chodzi o paznokcie, tak w tym ducie nie mogłam się napatrzeć na własne paznokcie! :) 
     Dodam jeszcze, że ze zmywaniem nie ma problemów, jak w przypadku innych brokatów ;-)



     Co sądzicie o takim połączeniu? ;-) Lubicie brokaty i mgiełki na pazurkach? Nosicie je na co dzień? A może wolicie inne wykończenia? ;-)



     Pozdrawiam serdecznie! 

#155. WYNIKI ROZDANIA!

     Dzisiaj moja prywatna maszyna losująca, która niestety nie chciała się ujawnić, wybrała osobę, do której poleci nagroda z mojego rozdania ;-) 
     Bardzo się cieszę dużą liczbą zgłoszeń, dziękuję Wam za zainteresowanie ! :) 

    

     Mieliśmy kilka naprawdę fajnych zdjęć do umieszczenia, ale niestety zapomniałam, że karta została w laptopie, a kabelka do zgrywania zdjęć brak... No ale poradziliśmy sobie i z tym ;-)


     Tu mój Ukochany przymierzał się do wybrania jednej z Was. A wybrał los......





     Kochana, gratuluję i już piszę do Ciebie wiadomość! :) 





      Buziaki! Życzymy miłego wieczoru dla Wszystkich! A dla tych, którym się nie udało tym razem - dużo szczęścia w kolejnych losowaniach ;-)

#154. Marcowe denko! :)

     Denko jest, jednak z małym opóźnieniem, a to wszystko przez święta ! :) Dopiero dzisiaj znalazłam chwilkę, żeby przygotować ten post. Zapraszam na przegląd zużyć marca :)


Po pierwsze - twarz i włosy:



Ziaja, Tonik bioaloesowy - mimo, że tonik przeznaczony jest dla cery suchej i normalnej używałam go dość często. Bardzo dobry produkt, fajnie nawilża i odświeża buzię, z chęcią wypróbuję inne toniki Ziai :)

BingoSpa, Jedwabne serum do mycia włosów - powtarzać się nie będę, na recenzję zapraszam TUTAJ ;-)

Bielenda, 2-fazowy płyn do demakijażu oczu - przyjemny płyn, jest to już moje chyba 3 opakowanie produktów do demakijażu od Bielendy, teraz jednak kupiłam coś innego ;)


Po drugie - dłonie:


Isana, Zmywacz do paznokci - acetonowy zmywacz, który jest już ze mną od dawna ;) Lubię go i niedługo pewnie pobiegnę po kolejną buteleczkę.

Sensique, Zmywacz do paznokci - zmywacz z genialną pompką o dość przyjemnym zapachu. Duża butla, którą dorwałam na promocji w Naturze, świetna pompka, dzięki której nie musimy bawić się w okręcanie, przechylanie, nie martwimy się że coś się wyleje... Naciskamy pompkę i gotowe! :) Bardzo się z nim polubiłam, jeśli trafię ponownie na promocję, na pewno go kupię ;)

Kamill, Krem do rąk - jest to wersja mini, która zawiera 30 ml kremu. Idealna tubka do torebki na jakieś wyjście, czy na uczelnię. Sam produkt jest niesamowicie dobry! Pięknie pachniał, nawilżał dłonie bardzo dobrze, nie pozostawiał tłustej warstwy, szybko się wchłaniał... Kremy Kamill bardzo zapunktowały u mnie, uwielbiam je i już mam kolejne tubki :)


Po trzecie - ciało i próbki:


Vaseline, balsam do ciała - kosmetyk historia! Nie wiem ile on już jest ze mną, ile zwiedził... Czas się pozbyć po (aż wstyd mówić!) kilku latach zbierania kurzu. :(

Barwa, Mleczko pod prysznic miód i mleko - Bardzo nie spodobał mi się ten produkt, a zwłaszcza jego zapach. Jak dla mnie był mdły i wręcz nieprzyjemny :( Zużyłam go w ekspresowym tempie, był bardzo niewydajny, ale w tym przypadku to akurat duży plus, naprawdę chciałam się go szybko pozbyć. 

Barwa, Tutto Fresco, Balsam do ciała pomarańcza i guarana - kolejna kompozycja zapachowa, która mi nie przypadła do gustu, podobnie jak sam produkt. Balsam był rzadki, dość długo się wchłaniał i zniknął po może 10 użyciach? Słabiutki produkt, zawierający parafinę w składzie. Zdecydowanie nie dla mnie.

Skin 79, Krem BB - próbka wystarczyła na 2 użycia. Byłam bardzo z niego zadowolona, ładnie wyrównał koloryt buzi, przytuszował kilka krostek i nawilżył buzię. Pierwszy BB krem, z którego jestem naprawdę zadowolona po porażce z Garnierem ;-)

Avon, Super Extend Extreme Mascara - tusz do rzęs, który spisywał się nieźle i ładnie wyglądał na rzęsach, a kiepsko się zmywał. Później przepadł, poszedł w zapomnienie, a w marcu postanowiłam się go pozbyć. 

Madame Lambre, Perfuma o numerze 27 - kompozycja kwiatowa, dość przyjemna, jednak nie do końca trafiła w mój gust ;-) Z chęcią poznałabym inne zapachy ;-)




Biały jeleń, Żel do mycia twarzy - bardzo przyjemny żel, dobrze oczyszcza buzię, nie podrażnia i nie uczula ;) Jeśli znajdę pełnowymiarowe opakowanie w przyszłości, możliwe, że skuszę się na zakup :)

Biały jeleń, Emulsja do higieny intymnej - kolejny bardzo dobry produkt tej firmy. Delikatny, o lekkiej konsystencji, idealnie spisuje się w swojej roli, nie podrażnia ;)

Paloma, BodySPA, Masła do ciała - oliwka nie przypadła mi do gustu aż tak jak macadamia. Masełko to pachnie przecudownie, przyjemnie rozprowadza się na ciele, szybko wchłania i nieźle nawilża. ;) 

Archipelag Piękna, Olej kokosowy - używałam go głównie jako dodatek do kremów do rąk, gdzie spisywał się świetnie, a dodatkowo pięknie pachniał ;-) 




     Znacie któryś z tych produktów? Lubicie? Może macie odmienne zdanie na ich temat? ;-) 




     Pozdrawiam! :*