#188. Oczyszczamy się :)

     Na ostatni dzień czerwca przygotowałam dla Was coś oczyszczającego! ;-) Nie, nie są to żadne cudowne herbatki oczyszczające ciało i/lub umysł, a oczyszczający szampon do włosów.


     Ukochany nakazuje mi zacząć, że każdy szampon ma dwa końce... Nie pytajcie mnie o co chodzi, ja nie wiem :) Która z Was zrozumie faceta? ;-) 
     Ja chcę Wam przedstawić produkt marki BingoSpa do pielęgnacji włosów normalnych z tendencją do przetłuszczania. Moje włosy co prawda nie należą do tej grupy, ale szampon sprawdza się na nich bardzo dobrze. 



      Parę słów o szamponie ze strony producenta:
,,Aktywne składniki szamponu to kompleks alg morskich i kilkunastu ekstraktów roślinnych zawiera kilkadziesiąt aktywnych składników niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania komórek włosa i skóry głowy.
Algi morskie – cenne źródło witamin i minerałów o działaniu nawilżającym,  zapewnia optymalne nawilżenie i piękny wygląd włosów, a składniki kondycjonujące ułatwiają rozczesywanie i przywracają włosom naturalny połysk.
Efekt:
- zmniejszona podatność na przetłuszczanie się,
- puszystość i sprężystość,
- zdrowe, mocne włosy,''



     Ja zacznę od początku - szampon dostaniemy w 300 ml butelce z charakterystyczną dla Bingo nakrętką, która i przy tym kosmetyku mnie nie zawiodła. Zawodzi jednak pod prysznicem, kiedy mokrymi rękami próbuje się dostać do produktu ;-) Przezroczysta butelka umożliwia kontrolowanie pozostałej ilości szamponu. Opatrzona jest etykietką, która nie rozmaka pod wpływem wody (w końcu! :))).
    Oprawa graficzna jest prosta i przejrzysta, a produkt, który otrzymałam początkowo ozdobiony był także uroczą kokardką, co naprawdę mnie urzekło. ;)

     Po odkręceniu zakrętki można wywąchać nienachalny, ale przyjemny zapach szamponu. Po wylaniu go z buteleczki można zobaczyć jaka z niego zielona gęściocha! :) Bez obaw - nie brudzi ani łazienki, ani nie zostawia barwników na włosach ;) 



     Producent zapewnia o kilkunastu ekstraktach roślinnych, co może bardzo kusić, przy wyborze szamponu. 


     Skład jest dość długi, ciężko go rozczytać miejscami, jednak nie znalazłam w nim parabenów, całą listę ekstraktów: z alg, rozmarynu, rumianku, arniki, bluszczu, czy szałwii. Na samym początku siarczany i substancje myjące, na końcu zapach i barwniki. 


      Jednak na pewno jesteście ciekawe jego działania.. ;-) Działa jak przystało na szampon oczyszczający - bardzo dobrze zmywa wszelkie oleje, a nawet naftę (dla pewności myję 2x). Jest to typowy ,,rypacz'', włosy po jego użyciu aż skrzypią! Obowiązkowe zastosowanie odżywki. Mimo wszystko nie zdarza mu się raczej plątać włosów, co dla mnie jest bardzo ważne. 
      Jest też bardzo wydajny - niewielka jego ilość wystarcza na pokrycie ogromną ilością piany całej skóry głowy, a nawet długości włosów (z moją długością to nie wyzwanie ;-)). 

       Używam go dość rzadko ze względu na jego działanie oczyszczające, jednak na pewno nie odważyłabym się myć nim codziennie włosów i nie zastosować po nim jakiejkolwiek odżywki ;-)

        Producent obiecuje zmniejszone przetłuszczanie, puszyste, zdrowe i mocne włosy po umyciu. Co do przetłuszczania nie zauważyłam tego efektu, ponieważ moje włosy nie mają wielkiej tendencji do przetłuszczania się. Włosy po zastosowaniu szampony są puszyste, nie spuszone, a co do reszty - to już kwestia pielęgnacji włosów każdej z nas :)


       Jeśli chciałybyście skusić się i wypróbować dobre myjadło do włosków, to możecie kupić ten szampon w sklepie Bingo za 8 zł, lub w sklepach, gdzie stacjonarnie dostępne są produkty tej firmy ;-)




       Osobiście polecam - warto spróbować :) 





        A na koniec nieco prywaty i przemyśleń:

       Myślę, czy nie nadrobić postępów w pielęgnacji włosów... Jesteście ciekawe jak włosy zmieniły się od kwietnia? Co postanowiłam z ich pielęgnacją i jak ona obecnie wygląda? ;-) 

       Teraz mam nadzieję, że od środy posty będą pojawiać się częściej, ponieważ w piątek rozpoczęłam wakacje, wczoraj zakończyłam przeprowadzkę, więc... Może macie jakieś propozycje na posty dla mnie? ;-)



        I mam nadzieję, że Obserwatorzy zostaną na Bloggerze, ponieważ (wstyd się przyznać) średnio ogarniam Bloglovin. Możecie mnie zamiast tego odnaleźć na facebooku (KLIK), Twitterze (KLIK) i Instagramie (KLIK). 
     


      
      Pozdrawiam serdecznie i życzę spokojnej niedzieli! :*

#187. Niebieskości w roli głównej

     Dzisiaj przychodzę do Was z kolejnym postem paznokciowym, które osobiście uwielbiam. ;-) Niedługo jednak wrócę do pełniejszych recenzji, obiecuję. 
     Na tapecie lakier Miss Sporty oraz mały dodatek do niego - naklejki Neo Nail. 


     Lakier zamknięty w charakterystycznej buteleczce o pojemności 7 ml. Pędzelek dość gruby, którym całkiem przyjemnie się maluje. 


     Pełne krycie daje po nałożeniu 2 cienkich warstw i tak prezentuje się solo na paznokciach:




     Jest to jeden z ładniejszych odcieni niebieskiego jaki mam w swoich zbiorach. W dodatku lakier można określić jako nieśmiertelny ;-) Mam go około 2 lat i nie zgęstniał, nadal bardzo przyjemnie maluje się nim pazurki. W dodatku dostaniemy go w każdym Rossmannie, oraz sklepach typu Tesco, L'eclerc w cenie około 5-6 zł. :) 
    
     Aby urozmaicić mani dorzuciłam do niego naklejki Neo Nail, które otrzymałam w zestawie na spotkaniu blogerek w Chełmie :) 
     Efekt możecie zobaczyć poniżej:






      Ja osobiście jestem zachwycona połączeniem kolorów, naklejki idealnie pasują do chabrowego Miss Sporty. :) Podoba Wam się? Co sądzicie o takich naklejkach? :)





      Dodatkowo chciałam zaznaczyć, że całe mani jest ze specjalną dedykacją dla Malinki ;*




     Pozdrawiam serdecznie :*

#186. TAG na rozluźnienie okresu sesyjnego !:)

     Ostatnio sesja, egzaminy i stres nieco ogranicza mnie z blogowaniem, całe szczęście jest to już końcówka, a w piątek ostatni egzamin :) 
     Kilka dni temu Żanetka (dziękuję Kochana! ;*) otagowała mnie do zabawy:


     Zasady: Wymieniamy 5 kosmetyków bez których nie możemy sobie wyobrazić życia, które są nam koniecznie i nieodwołalnie potrzebne ;) Wybór uzasadniamy. Następnie tagujemy co najmniej 5 blogerek. Pamiętamy o bannerku ;).


     W moim przypadku są to:
Krem do rąk - zawsze jeden mam przy sobie -  koło komputera, na biurku, w torebce... ;-)
Lakiery do paznokci - moje uzależnienie, kocham nosić kolory na paznokciach, często je zmieniać.
Odżywka do włosów - po umyciu włosów, nieważne czy szamponem czy odżywką muszę chociaż na chwilę nałożyć coś jeszcze ;) 
Podkład - bez podkładu nie zdarza mi się wyjść z domu. Dzięki niemu czuję się lepiej, koloryt buzi jest wyrównany, niedoskonałości przykryte. 
Tusz do rzęs - mogę nie nosić makijażu oka przez długi czas, jednak bez tuszu czuję, że moje oczy są jakieś... małe i niewyraźne ;) 


      Nie wiem czy blogerki, które chciałabym zaprosić do dalszej zabawy nie brały już udziału w tym TAGu, więc... zapraszam wszystkie, które jeszcze nie miały tej przyjemności! :) 

#185. Pogromca cellulitu?

      W dzisiejszym poście, chciałam Wam przedstawić serum, które ma być pogromcą cellulitu - jest to serum kolagenowe marki BingoSpa.


     Informacja o produkcie zaczerpnięta ze strony producenta, która zachęciła mnie do wyboru tego serum:
,,Serum kolagenowe BingoSpa zawierające wysokowartościowe, naturalne składniki aktywne skutecznie zmniejszające objawy cellulitu na brzuchu, udach i pośladkach.
Kolagen - regeneruje i przywraca sprężystość wnikając w najgłębsze warstwy skóry, wygładza skórę i poprawia jej pigmentację,
Masło Shea zawiera naturalne tokoferole i kwasy tłuszczowe: palmitynowy, stearynowy, oleinowy, linolowy  oraz naturalne filtry UV o działaniu zmiękczającym, wygładzającym skórę. Dzięki właściwościom odbudowy i regeneracji komórek lipidowych masło Shea poprawia jej jędrność i elastyczność, chroni przed szkodliwym wpływem środowiska oraz neutralizuje wolne rodniki, opóźniając starzenie się skóry
L-karnityna – wzmacnia spalanie tłuszczów i zapobiega ich odkładaniu się. Przyspiesza regenerację skóry.
Zielona herbata - pobudza mikrocyrkulację krwi i limfy, ułatwia eliminację toksyn.

Wchłonięte składniki kolagenowego serum BingoSpa zmniejszają objawy cellulitu, poprawiają kondycję i koloryt skóry, odżywiają, nawilżają i wygładza skórę."


     Informacja na etykietce serum jest znacznie okrojona:




      280 gram serum zamknięte jest w przezroczystej butli, zamkniętej u nasady pompką, co znacznie ułatwia wydobycie odpowiedniej ilości produktu (chociaż u mnie jest to kilka naciśnięć pompki, słaba wydajność :(( )
      Zapach tego kosmetyku jest dość intensywny i wyczuć w nim można brzoskwinię. Po zaaplikowaniu serum na skórę wieczorem, rano czuć jego zapach na ciele i piżamie. ;)
       
       Serum ma dość lekką, nielejącą się konsystencję:


      Dość szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Bardzo dobrze nawilża i wygładza skórę, jednak martwi mnie w składzie parafina, za którą nie przepada moja skóra. Całe szczęście w tym przypadku nie szkodzi. ;-)
      Kolejną kwestią, jest jego wydajność, a raczej jej brak. Ubywa go o wiele więcej na jedną aplikację nóg, pośladków i brzucha, niż tradycyjnego balsamu użytego na całe ciało. 


      Skład bardzo ciężko rozczytać, ale widać w parafinę, o której już wspomniałam i cały zastęp parabenów.  Substancje czynne znajdują się dość daleko w składzie. 


       Mimo składu trzeba przyznać, że produkt dobrze nawilża suchą, a nawet bardzo suchą skórę. Zmniejszenia cellulitu po samym produkcie nie zauważyłam, dopiero w połączeniu z peelingami, wodą i ćwiczeniami. 

       Mówiąc krótko, jest to fajne nawilżające mazidło, znikające w przerażającym tempie. 




       Jeśli chciałybyście kupić serum jako dodatek do walki z cellulitem lub z suchością skóry można je dostać w sklepie Bingo w cenie 16 zł.




       Pozdrawiam Was serdecznie! :*

#184. Diamond Dust od Rimmela

     Dzisiaj przychodzę z kolejnym postem paznokciowym, w którym na tapecie będzie lakier Rimmela z serii Precious Stones ;-)

      Przedstawiam Wam Diamond Dust:


     Lakiery te (bo Rimmel posiada jeszcze drugi, czerwony, wariant kolorystyczny) można dostać niemal w każdej drogerii w cenie około 15 zł, ja kupiłam go na ostatniej promocji Rossmanna -40% :) Żałuję, że ostatnia czerwień była zbyt ,,zmacana'', żeby można było ją kupić. :( 
     Buteleczka typowa dla Rimmela zawiera 8 ml lakieru do paznokci.


      Po odkręceniu ukazuje się nam dość pokaźny pędzelek, który nabiera dość dużą ilość gęstego produktu:



      Pędzelkiem dość ciężko operuje mi się przy skórkach. Do pełnego krycia na swoich paznokciach użyłam trzech warstw, chociaż w sumie dwie grubsze też dałyby radę. 
     Ciekawi efektu na paznokciach? Proszę bardzo:





     Strukturą przypomina nieco lakiery piaskowe, które ostatnio podbiły nie jedno serduszko wśród pazurkomaniaczek! :) 

     Po zalaniu topem lakier nabiera pięknego błysku i gładkości:




     W której odsłonie wolicie ten lakier? Podoba Wam się? :) A może wolałybyście lakier w roli brokatu nawierzchniowego jako dodatku do kolorowego mani? 



     Pozdrawiam! :*

#183. Czekoladowe serum podprysznic idomyciawlosów

      Po tytule możecie pomyśleć, że zgłupiałam, piszę z błędami i bez spacji?! A piszę, bo mam powód, który możecie poznać poniżej:


      Dzisiaj chciałam Wam przedstawić jeden z produktów, który otrzymałam w ramach współpracy z BingoSpa. W moim odczuciu, po przetestowaniu jedwabnego serum do mycia włosów, byłam bardzo pozytywnie nastawiona do tego produktu. Na pierwszy rzut oka zauważyłam, że Bingo popracowało nad etykietkami, które nie są o wiele bardziej dopracowane i nie niszczą się aż tak pod prysznicem. Zakrętki szczelnie zamykają buteleczki, które są standardowe dla tego typu kosmetyków. 

      W buteleczce o pojemności 150 ml w cenie 8 zł (KLIK), znajdujemy pomarańczowe, gęste serum, opatrzone naklejką z błędami i bez spacji. No nie powiem, suprajs!




      Po odkręceniu buteleczki do nosa dociera dość chemiczny i słodki zapach brzoskwini, w którym brakuje mi czekolady. 
      Produkt jest dość słabo wydajny, zwłaszcza jako produkt do kąpieli. Jak się sprawdza? Niestety nie nawilża skóry, bez użycia balsamu skóra prezentuje się tragicznie, chociaż to serum nie pogorszyło jej stanu ;-) Ciężko powiedzieć mi coś więcej o jego działaniu, ponad to że myje, oczyszcza i fajnie pachnie w łazience. 

      Jako kosmetyk do mycia włosów użyłam go zaledwie 2 razy i o jego działaniu w tej kwestii mogę powiedzieć, że oczyszcza, nie plącze włosów, domywa wszelkie olejki, czy maski nakładane przed myciem :) No poprawne myjadło do mycia włosów, nic więcej. 

      Jak chciałabym powiedzieć coś dobrego, tak nie jestem w stanie - totalnie obojętny dla mnie kosmetyk. Ot taki gadżet w łazience. 

       Może jakiś fajny skład? Hmmm... Z chęcią bym go rozszyfrowała, co jest dość trudne:


      Zwróciłam tylko uwagę, że na dłuuugiej liście składników nie ma silikonów, ani parabenów (przynajmniej ja ich nie widzę). 


       Generalnie nieco rozczarowałam się po fajnych doświadczeniach z poprzednim serum do mycia włosów, chociaż niewykluczone, że oczekiwałam zbyt dużo po tym kosmetyku. Fajny do wypróbowania, jednak nie podbił mojego serca. 




      A Wam jak się podoba to serum? Skusiłybyście się na taki kosmetyk? 



     Pozdrawiam! :*

#182. Lovely, Gloss Like Gel, Nr 402

     Pytałam ostatnio na facebooku czy lubicie posty paznokciowe. Większego odzewu niestety nie było, jednak padła jedna odpowiedź twierdząca (Alik :**). Dlatego też dzisiaj post typowo paznokciowo-lakierowy, a w roli głównej Lovely z serii Gloss Like Gel ;-)




      Numer 402 jest to lakier w obłędnym kolorze morsko-zielonym z masą wielokolorowych drobinek. Charakterystyczna buteleczka zawiera 8 ml produktu, który dostaniemy niemal w każdym Rossmannie w cenie około 6 zł. 
      Malowanie i operowanie pędzelkiem średniej grubości jest przyjemne i bezproblemowa, a sam lakier jest dość gęsty, przez co 2 cienkie warstwy wystarczą do pełnego krycia i nie musimy się martwić o zalanie skórek dookoła (z winy konsystencji lakieru oczywiście! :)). 

       Schnie dość szybko, po około 20 minutach mogłam bez obaw przejechać palcem po płytce paznokcia nie naruszając stanu lakieru. Polecam jednak nałożyć lakier nawierzchniowy i nie brać się za czynności typu zmywanie po tak krótkim czasie ;-))



      A tak lakier prezentuje się na paznokciach:







      Jak Wam się podoba? Ja powiem szczerze, że zakochałam się w najnowszych lakierach Lovely - serii Gloss Like Gel i Classic Nail Polish, które polecam z czystym sumieniem ;-) 



      A na koniec ponawiam pytanie - lubicie tego typu posty? ;) 




       Miłego dnia, pozdrawiam! 

#181. Co się wydarzyło w ostatnich dniach - relacja ze spotkania blogerek w Chełmie!

     Moje nieobecności kilkudniowe na blogu to norma co jakiś czas. Tym razem jednak męczyło mnie to niesamowicie, chciałam napisać chociaż parę słów, ale brakowało czasu i sił. W ostatnich dniach rozpoczęłam pilną naukę do egzaminu z technologii chemicznej, który odbył się (o dziwo!) wczoraj. Dzień wcześniej miałam przyjemność także uczestniczyć w spotkaniu blogerek w Chełmie ;-) 

      Dla rozluźnienia na miły początek tygodnia zapraszam Was na foto-relację! :) 

#180. Zdenkowani w maju..

     Zużywanie kosmetyków w maju szło mi dość nieźle, miałam wręcz wrażenie że co chwilę coś się kończy ;) Poprzednie denka były dość słabe, tak w poprzednim miesiącu odbiłam to sobie ;-) 
     Zobaczcie sami co udało mi się zużyć:


     Próbki podkładów mineralnych Amilie - byłam z nich bardzo zadowolona, lekkie i dobrze kryjące podkłady będą idealne na lato. Rozważam zakup pełnowymiarowego produktu ;-) Coś więcej o nich możecie przeczytać TUTAJ.



      Kremy do rąk: czerwony Evree, z którego byłam dość zadowolona, jednak rozwalające się zamknięcie bardzo mnie irytowało. Na koniec zgubiłam całą zatyczkę. Drugą tubkę zużywam z bólem. Drugi to Kamill Intensiv +. Ostatnio kremy Kamill są moimi ulubionymi w pielęgnacji dłoni. Pięknie się wchłaniają, ładnie pachną, nie zostawiają tłustej warstwy, brak parafiny w składzie! Naprawdę polecam! :)



      Płyn do kąpieli i pod prysznic od OS o zapachu czekolady i mięty, to zdecydowanie jedna z moich ulubionych kompozycji zapachowych ;-) 



     W pielęgnacji twarzy zużyłam dość przeciętny tonik matujący od Essence. Nie podrażnił mnie, ale i nie zachwycił swoim działaniem, dlatego więcej go nie kupię. 
     W sytuacjach awaryjnych genialnie spisywały się chusteczki do demakijażu Cleanic. Wyobraźcie sobie, że przychodzicie po imprezie, a tam czeka Was caaały demakijaż buzi, ale nie.. Wyciągacie jedną chusteczkę, wycieracie buzię i gotowe. Naprawdę rewelacyjnie zmywały makijaż i nie podrażniały. Właśnie rozważam zakup kolejnego opakowania ;-)



      Kolejnym produktem do pielęgnacji buzi, był baardzo dobry krem Sorayi do cery tłustej i mieszanej na noc. Rano wstawałam bez błyszczenia na twarzy, co bardzo mi się spodobało. Obecnie jest to mój numer 1, jednak testuję też inne kremy.
     Zużyłam też małą próbkę kremu pod oczy od Madame L'ambre, z którego byłam bardzo zadowolona - nawilżał, nie podrażniał, ze świetnym składem. Czego chcieć więcej? Chyba tylko drogerii Hebe w Lublinie.. ;-)


      Rzadko zdarza zużyć mi się zapach, ale w maju udało mi się to. Była to perfuma FM Group o numerku 271, odpowiednik Gabrieli Sabatni Latin Dance 2008 ;-) Uwielbiam trwałość i intensywność zapachów, ceny i dostępność (nie ma to jak mama-dystrybutorka ;-)). Kolejne buteleczki tych perfum oczywiście są już w zapasach. ;-)


      Jedyny zużyty szampon - Schauma z fito-kofeiną. Parę słów na jego temat znajdziecie TUTAJ.



       Dwie odżywki do włosów zniszczonych - Timotei Organic Delight, której działaniem na początku byłam załamana, jednak po ścięciu większości zniszczonych włosów poznałam jej prawdziwe działanie.. Bardzo dobrze nawilżała i wygładzała, bez obciążania. Druga, to Pilomwax, ekspresowa maska do włosów zniszczonych, którą używałam od listopada, ale to dlatego, że korzystałam z niej tylko podczas pobytu w domu. Fajna w mieszankach, jak i solo, świetnie wygładzała włosy, zwłaszcza u nasady (można ją stosować na długość jak i na skórę głowy).



      Odżywka Garniera Lśniące i Gładkie zapewniała miękkość i (o dziwo) lepszy skręt. Jej cudowny zapach utrzymywał się i na drugi dzień od mycia! :) Kolejna to znana wszystkim Joanna b/s. Od roku towarzyszą mi niezmiennie różne Naturie, kolejna już jest zużywana ;-)



      Maska Biovax keratyna + jedwab z L'biotici, która szczerze powiedziawszy niespecjalnie przypadła mi do gustu. Zazwyczaj mieszałam ją z maseczką Bingo ;-) Strasznie gęsta, w moim odczuciu niewydajna i efekty na włosach też bez szału, często je puszyła. 
      Znany chyba wszystkim włosomaniaczkom Jantar - genialna wcierka, po jednej z ostatnich kuracji zostało mi jej na kilka użyć i w maju w końcu postanowiłam ją skończyć. Na wakacjach pewnie wznowię swoje kuracje wcierkowe ;-)



     No i na sam koniec olejek Alterry o słodkim zapachu papai i migdałów, który moje włosy uwielbiały, oraz delikatny szampon i żel pod prysznic dla dzieci Lilliputz, który posłużył mi jako myjadło do pędzli. ;-)


     Dodatkowo w maju wyrzuciłam kilka starych kosmetyków kolorowych, które nie załapały się na zdjęcia ;-) 




      A teraz kontynuuję intensywne zużywanie zapasów kosmetycznych! ;-) 



      Pozdrawiam!

#179. Ulubieńcy maja

      Przyszedł czerwiec, słonka nie widać, ale za to nadszedł czas na ulubieńców ubiegłego miesiąca ;-) 


     Ulubionymi produktami w maju byli:



      
Dermacol, Kryjący podkład, 213 - idealny do mieszania z innym podkładem, daje perfekcyjne krycie i świetnie wygładza cerę.

Flormar, Long wearing lip gloss - najchętniej używany kosmetyk do ust w minionym miesiącu, mimo że trafił w moje łapki na spotkaniu blogerek ;-) Dzięki niemu przekonałam się na nowo do błyszczyków. ;)

Tołpa, Punktowy krncentrat korygujący - świetny produkt, który przyspiesza gojenie wyprysków i łagodzi zaczerwienienia. 

CleanHands, Antybakteryjny żel do rąk - idealny na pracownię, wyjścia, lub wyjazdy, gdzie nie można skorzystać z umywalki i mydełka. 

     No i gadżet, który również wpadł w moje ręce na ostatnim spotkaniu - bransoletka Candy Crystal. Generalnie moja biżuteria ogranicza się do kolczyków i 3 pierścionków. Obecnie dołączyła ta bransoletka. Dzięki niej chętniej zaczynam nosić inne elementy biżuterii ;-)




     A jak Wasi ulubieńcy? Znacie moich? Lubicie? ;-) 

   

     Przypominam jeszcze o małym losowaniu z drobnymi nagrodami, które odbędzie się wśród osób, które polubią mnie na facebooku do 9 czerwca. :) Zapraszam serdecznie!




     Miłego dnia! :*