ROZDANIE! Zakończone.

         Tak jak obiecałam, przychodzę do Was z paroma kosmetykami, które możecie przygarnąć w bardzo prosty sposób! :) Nie chcę żadnych zbędnych konkursów, odpowiedzi na pytania, wyścigu kto pierwszy ten lepszy... Ale o warunkach rozdania troszkę później. ;-) Zobaczcie najpierw co dla Was przygotowałam:


Eveline, Slim Extreme 4D, Ujędrniający olejek do ciała - redukuje cellulit i rozstępy, intensywnie wygładza, napina i ujędrnia, zawiera całą gamę olejków, m. in. arganowy, słonecznikowy, rozmaynowy, sojowy, lawendowy, z nagietka... Nadaje się do pielęgnacji każdego typu skóry, nawet wrażliwej. 
White Flowers, Sól do kąpieli z Morza Martwego - wysoko zmineralizowana sól, bez barwników i innych dodatków chemicznych. Kąpiel w soli z Morza Martwego regeneruje i pielęgnuje skórę, pomaga utrzymać prawidłowy stopień nawilżenia, wygładza i ujędrnia, może być uzupełnieniem w terapii trądziku, łuszczycy czy atopowego zapalenia skóry. Skład to 100% sól z Morza Martwego. 



Świeca do masażu o zapachu lawendy - po zapaleniu świecy jej wkład - masło shea - zamieni się w fantastyczny, dobrej jakości olejek do masażu. Odpowiednia formuła wykonania pozwala na bezpośrednią aplikację na skórę. Gwarantuje to całkowite odprężenie dla ciała i rozkosz dla zmysłów. Świeca wykonana jest z ekologicznego masła shea z dodatkiem zapachu lawendy.
Soraya, Hialuronowy mikrozastrzyk, Przeciwzmarszczkowy koncentrat kwasu hialuronowego - jest to wyjątkowe serum dla kobiet, które od kosmetyku oczekują natychmiastowego efektu ,,lepszej skóry''. Intensywnie nawilża naskórek i zapewnia natychmiastowe wygładzenie jego powierzchni. 



Eveline, Slim Extreme 4D, Intensywne serum redukujące tkankę tłuszczową z efektem chłodzącym - zmniejsza obwód brzucha o 1 rozmiar, wyraźnie wyszczupla, zwalcza cellulit. Przeznaczenie do skóry wrażliwej i skłonnej do alergii. 
Soraya, Body Diet 24, Serum do ciała zapobieganie rozstępom - to kosmetyk do pielęgnacji partii ciała narażonych na utratę elastyczności skóry i powstawanie rozstępów. Formuła z ekstraktem chłodzenia oparta jest na technologii PRO-ELASTIC, która skutecznie poprawia jędrność i elastyczność skóry, w celu ograniczenia ryzyka powstawania rozstępów. 



Biogena, Wzmacniające serum do pielęgnacji paznokci i skórek - zwalcza 5 oznak zniszczonych paznokci: łamliwość, kruchość, rozdwajanie się, brak wzrostu, suchość skórek. W składzie znajdziecie olej tamanu, olej canola, olej z kiełków pszenicy, mirrę, czy witaminę E. 
Carmex, Nawilżający balsam do ust - zawiera specjalne składniki, które powodują klasyczne uczucie mrowienia dające znać, że Carmex działa skutecznie kojąc, nawilżając i chroniąc spierzchnięte, popękane usta. Zawiera m. in. lanolinę, masło z nasion kakaowca, mentol, kamforę, wosk pszczeli... 
Soap Manufacture Riga, Mydło zapachowe Niezapominajka - mydło zapachowe, ręcznie robione z olejkiem z aloe vera (aloes), wyciągiem z rokitnika i olejkiem z owoców winogron. 



Odżywcza szmaragdowa maska z rumiankiem i melisą (60g) - maska na bazie zielonej glinki to idealny środek do zachowania młodości i piękna Twojej skóry. Zielona glinka normalizuje procesy wymiany w komórkach skóry, zmiękcza ją i tonizuje, wygładza drobne zmarszczki i przeciwdziała ich powstawaniu. Skład to zielona glinka wysoko oczyszczona z ekstraktami rumianku i melisy. 
White Flowers, Maseczki z błotem z Morza Martwego (2x10ml) - maseczka pielęgnująca z dodatkiem olejku ze słodkich migdałów i witaminy E oraz maseczka anti-age z dodatkiem kwasu hialuronowego do każdego typu cery. Skład błota użytego w maseczkach został przebadany na wydziale farmacji Uniwersytetu Medycznego w Warszawie. 
NoniCare, Intensywnie nawilżająca maseczka do twarzy (11ml) - maseczka w formie kremu do intensywnego nawilżenia skóry twarzy i szyi. Zawartość skwalanu oraz ekstraktów z aloesu, goi, noni, awokado i grapefruita wpływa na utrzymanie właściwej struktury wodno-lipidowej skóry, co pozwala zachować efekt nawilżenia na dłużej. 
SheFoot, Krem odżywczy do paznokci i suchej skóry stóp (5x2ml)- hypoalergiczny krem nawilżający i uelastyczniający skórę z masłem shea. Nie zawiera barwników, parabenów, PEG, ftalanów, silikonów. Zawiera masło shea, olej arganowy, witaminę E, alantoinę, glicerynę, płynną keratynę i elastynę. 




          Aby wziąć udział w rozdaniu wystarczy być publicznym obserwatorem mojego bloga, polubić moją stronę na facebooku KLIK, oraz udostępnić w jakikolwiek sposób informację o rozdaniu. Może to być przez facebooka, twittera, wspomnieć o tym w poście, umieścić podlinkowany banner w pasku bocznym... Pełna dowolność. ;) 




          Zgłaszajcie się pod tym postem wg wzoru:


Obserwuję jako: 
Lubię na fb jako: 
E-mail: 
Informacja o rozdaniu: 



          Macie czas do 1 września br. do godziny 23:59 :) Powodzenia! ♥

#307. Różowy krem na pękające pięty...

        Witajcie moi mili! ♥ Jakaż niespodzianka mnie spotkała, kiedy weszłam dziś na bloga i zobaczyłam 400 obserwatorów! Dziękuję Wam bardzo że wciąż jesteście ze mną. W duchu powiedziałam sobie że poczekam do tej okrągłej liczby i zorganizuję jakieś rozdanie, więc niebawem możecie się tego spodziewać :) Tymczasem dzisiaj coś o pielęgnacji stópek... 

          Z SheFoot po raz pierwszy spotkałam się na czerwcowym spotkaniu blogerek w Chełmie. Kosmetyki tej firmy są hypoalergiczne, stworzone do pielęgnacji stóp kobiet. Wynika to z samej nazwy, jak i mocno kobiecych (różowych :D) opakowań. Dzisiaj chciałam przedstawić Wam krem na pękające pięty:


          Zacznijmy od paru słów na temat moich pięt, których stan od czerwca znacznie się pogorszył. Chodzenie na piętach i stanie w pracy przez 12 godzin mocno je zniszczyło. Stały się szorstkie, zgrubiałe, a wręcz obolałe. Dodatkowo całe stopy były mocno przesuszone. Jak jest obecnie przy dość regularnym używaniu kremu? O tym za chwilę... 


        Sam produkt wygląda bardzo ciekawie - produkt hypoalergiczny, musi mocno działać i nawilżać skoro przeznaczony jest to pękających pięt, zawiera masło shea, a dodatkowo likwiduje zapach potu? Rewelacyjne obietnice ;) 
        Krem dostajemy w papierowym opakowaniu, które mieści biało-różową tubkę o pojemności 75 ml opatrzoną wieloma informacjami od producenta, jednak na kartoniku znajduje się ich troszkę więcej. Co możemy się dowiedzieć o obiecanych działaniach? Zobaczcie sami: 



          Likwiduje szorstkość skóry?! Coś idealnego dla mnie - to była pierwsza myśl :D Szybkie wchłanianie i intensywna regeneracja - to coś na czym najbardziej mi zależało. Dodatkowo zawarty w kremie olejek z drzewa herbacianego? Bomba! Jak widać, poza olejkiem, jest w składzie szereg nawilżających i łagodzących substancji, których działanie pokrótce opisuje producent. A jak w rzeczywistości wygląda skład kosmetyku?


          Już na drugim miejscu widać masło shea, na piątym olej macadamia, dalej glicerynę, olejek z liści drzewa herbacianego, pantenol oraz alantoinę. Żadnych ściem, same fakty. Dodatkowo na opakowaniu została zawarta informacja że krem nie zawiera szeregu chemicznych substancji, takich jak: barwniki, parabeny, PEG-i, ftalany czy silikony. Kolejny plus, bo takich nie widać w składzie ;-)



            Krem sam w sobie jest bardzo treściwy i gęsty, o białej konsystencji. Lekko rozprowadza się na skórze i faktycznie bardzo szybko się wchłania! Co do zapachu... Niektórym nie przypadł do gustu, jak dla mnie jest bardzo przyzwoity, chociaż nie zaprzeczę że pachnie chemicznie. Mój nos już chyba przywykł do zapachu ,,chemii'' ;-)
           Produkt należy nakładać na pięty, najlepiej po wcześniejszym użyciu peelingu. Ja jednak nie zawsze stosuję peeling, jednak kremu staram się używać codziennie po kąpieli, a czasami nawet 2 razy dziennie - rano i wieczorem. Co zauważyłam po zużyciu około 3/4 tubki? Zniknęło uczucie bólu przy chodzeniu (ciągle i wciąż na piętach), pięty znacznie się wygładziły, chociaż jeszcze do idealnych sporo im brakuje, a skóra na stopach zdecydowanie nie jest już tak szorstka i sucha. Przyznam, że nigdy nie wierzyłam w moc kremów do stóp, ie używałam ich też zbyt często i zbyt chętnie, a tu kolejna już próba i takie miłe zaskoczenie... ;-) Jedyne co mam do zarzucenia to wydajność. Nie wiem czy to ja nakładam na stopy tak duże ilości kosmetyku, czy po prostu tak szybko się kończy?! 
          Moim zdaniem warto zaznaczyć, że produkt jest typowo polski, SheFoot to firma, która wywodzi się z Warszawy ;-) Kosmetyki można kupić np. w drogeriach Hebe, SuperPharm, Natura, czy w sieci sklepów Intermarche, oraz w sklepie internetowym Spa Medica, w którym ten krem kosztuje 19,99 zł. 




           Znacie już SheFoot? Co sądzicie o ich kosmetykach? ;-) A jeśli nie znacie, to zamierzacie się zapoznać? ;-)




          Serdecznie pozdrawiam! ♥

#306. Tani i dobry puder na lato? :)

        Witajcie! :) Wiadomo, latem każdy szuka czegoś lekkiego do nałożenia na buzię. Mocne makijaże w upały to nic przyjemnego, dlatego dzisiaj chciałam Wam przedstawić przyjemny i tani puder matujący, którym wykończymy lekki letni makijaż ;-)
        Puder, o którym mowa dostaniemy w drogeriach Natura, w szafach Sensique w cenie 7,99 zł za 12g kosmetyku. 


         Jest to puder matujący, dostępny w 4 odcieniach. Ja posiadam wersję kolorystyczną oznaczoną numerkiem 02. Wszystkie informacje od producenta znajdują się na odwrocie opakowania: 


           Dla osób zainteresowanych składem - znajdziemy w nim substancje absorbujące nadmiar sebum jak talk, kaloin, czyli glinkę białą, skrobię kukurydzianą, mikę, a także dwutlenek tytanu jako filtr UVA i UVB. Dodatkowo olej jojoba, oraz aloes. Jako konserwant znajdziemy jeden paraben. Dalej rząd barwników nadających odpowiednią barwę kosmetyku.

           Muszę przyznać, że kolor pudru jest idealny dla mojej cery, świetnie współgra z różnymi podkładami, których używam. 


tu w duecie z pędzelkiem La Rosa, którego używam do pudrów ;-)


           Wadą tego kosmetyku niewątpliwie jest jego opakowanie - solidnie wykonane, bo nie pęka, jednak wieczko lubi odpaść przy otwieraniu, dodatkowo urodziwe też nie jest :) 


            Warto wspomnieć, że puder delikatnie pachnie, przy czym nie jest to zapach duszący, intensywny, czy przesadzony. Nie jest to też typowy zapach dla pudrów. Jak dla mnie pachnie lekko słodkawo, przypomina mi też zapach niektórych kremów do opalania, jednak w ulepszonej wersji ;-)

            Z aplikacją nie ma problemu, bardzo fajnie wykańcza makijaż, lubię też nim złagodzić intensywność koloru różu lub bronzera. Nakładam go pędzelkiem kabuki, który pokazałam na jednym z powyższych zdjęć, niczym innym nie próbowałam, więc nie wiem jak może wyglądać aplikacja za pomocą innych rzeczy niż pędzel. Puder ładnie stapia się z cerą, matowi ją i wygładza. Osoby z cerą bez problemów myślę że śmiało mogą użyć go solo tylko do wygładzenia lub zmatowienia buzi.
           Mat utrzymuje się kilka godzin, jednak w ciągu dnia konieczne są poprawki, tym bardziej latem, kiedy na zewnątrz są wysokie temperatury. 


           Myślę, że jak za taką cenę, warto wypróbować, jest to naprawdę fajny, lekki matujący puder na lato. Zmatowi cerę, wyrówna koloryt, fajnie stopi się z podkładem nie tworząc maski na buzi. ;-) 



         Ze względu na tak rzadko pojawiające się posty mam dla Was mały bonus, a mianowicie paznokcie w intensywnym błękitnym kolorze, w którym się zakochałam ♥








          Serdecznie pozdrawiam! ♥

#305. Dwukolorowa pomadka? Oczywiście, to możliwe! :)

         Witajcie! Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją dwukolorowej pomadki... Tak, tak, dwukolorowej ;-)


         Pierwotnie na opakowaniu znajdowały się złote napisy, które niestety dość szybko zniknęły - wystarczyło kilka razy pomadkę schować do torebki, lub pudełka z kosmetykami. Mimo wszystko plastik, z którego jest wykonane jest solidny, nie pęka mimo upadków ;-) Na spodzie znajduje się charakterystyczny numer kosmetyku: 


           W ofercie sklepu Born Pretty Store, z którego pochodzi pomadka, dostępne są również inne wersje kolorystyczne. Możecie je zobaczyć pod TYM linkiem.


           Niech Was nie zwiedzie ten intensywny pomarańczowy kolor ;-) Wbrew pozorom efekt jest bardzo delikatny i subtelny, natomiast czerwień daje nieco wyraźniejszy kolor na ustach. Co ciekawe... Nie zachowuje się ona jak szminka, ale raczej jak pomadka ochronna lub błyszczyk - daje kolor, a nie krycie, co możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej ;-)




           Blask na ustach utrzymuje się dość długo, bo nawet do 1,5 godziny bez jedzenia i picia, a kolor jeszcze dłużej ;-) Dodatkowo pomadka nie ma smaku ani żadnego zapachu, co działa na jej korzyść, ponieważ nie każdy lubi takie udziwnienia ;-) Generalnie muszę przyznać że jest to naprawdę fajny kosmetyk, kiedy nie chcemy uzyskać mocnego koloru na ustach, a jednak chcemy je delikatnie podkreślić. Świetnie spisze się w codziennym makijażu :)



            Co sądzicie o takim rozwiązaniu, w przypadku takiego kosmetyku, jak pomadka? ;-) Jak Wam się podoba? ;-) Przyznam szczerze że moje serce podbiła w szczególności ta pomarańczowa część :) 






            A tak poza tym .... Możecie od dziś zauważyć zmiany na moim blogu ;-) Jak Wam się podobają? To wszystko zasługa Asi, za co baaaaaaaaaardzo dziękuję! ♥




             Serdecznie pozdrawiam ♥






Fakt, że produkt dostałam w ramach współpracy nie wpłynął na moją opinię. 

#304. Zużycia kwietnia, maja i czerwca, czyli zaległe denko! :)

        Kochani moi, dzisiaj witam się już jako chemik z wykształcenia! :) Wczorajsza obrona poszła wspaniale, bo na cudowną piąteczkę! ♥ W końcu mogę zabrać się za zaległy projekt denko, a uzbierało się tego za te trzy miesiące. Sami możecie się o tym przekonać. Na szczęście w mojej szafce zrobiło się w końcu o wiele luźniej ;-)

         Zaczynajmy! :)


Manhattan, Odżywka do paznokci Nail Repair - fajny preparat, który kupiłam za niewielkie pieniążki w Pepco :) Służyła mi długo i dobrze. Używałam ją na zmianę z odżywką diamentową Eveline. 
Eveline, Diamentowa odżywka do paznokci - rewelacyjna dla moich paznokci, po niej są twarde, nie łamią się, nie rozdwajają. Niestety przy kolejnej buteleczce pojawił mi się maleńki krwiak pod płytką i musiałam ją odstawić. Niebawem planuję powrót do niej. Jak dla mnie niezastąpiona! 
Delia, Odżywka do paznokci 10w1 - odrzut, pomyłka, wiecznie pojawiały się na niej bąbelki powierza, nie nadawała się jako baza pod żaden lakier. 


Essence, All about matt! Transparentny puder matujący - kolejna pomyłka, może i nieźle matowił jednak bielił twarz, zupełnie nie podobał mi się ten efekt. Na dodatek jest mało wydajny, a na dodatek pęka, kiedy ukaże się blaszka. 
Pat&Rub, Balsam do ust - nie polubiłam się z kosmetykami tej marki, to kolejny odrzut. Recezję przeczytacie TUTAJ.
Oriflame, Very me, Korektor - punktowo na niedoskonałości całkiem przyjemny, jednak dość szybko się ściera z buzi, wymaga częstych poprawek. Wydajny, ma fajną konsystencję, ale w korektorach zdecydowanie cenię trwałość.
Oriflame, Eyeliner Stylo - spisywał się super, wygodny pisak, rysował precyzyjne kreski, nie odbijał się na powiece. Jego recenzję znajdziecie TUTAJ.
Miss Sporty, Glossy eyeliner - przyznam że był to całkiem przyjemny produkt. Pędzelkiem możliwe było narysowanie kreski każdego rodzaju, dawał efekt ,,mokrej'' kreski na powiece. Muszę się z nim jednak pożegnać, ponieważ kruszył się pod koniec dnia, a zmywanie to absolutna męka - schodzi małymi płatkami, nigdy do końca, zupełnie inaczej jak klasyczny tusz.
Sensique, podwójny korektor - korektor na zaczerwienienia i pod oczy. Użyłam go kilka razy, jednak nie zauważałam żadnego fajnego efektu w okolicach oczu, natomiast zielonej części nawet nie wypróbowałam, ponieważ nie mam takich problemów z cerą. Kolejny odrzut!


Ziaja, Tonik ogórkowy i BIO aloesowy - pierwszy przeznaczony do mojej cery nie przypadł mi do gustu, tak jak jego aloesowy brat. Ten drugi spisuje się idealnie - tonizuje, odświeża, łagodzi... Ideał ♥
Tołpa, Matujący płyn micelarny i tonik 2w1 - przyznam, że nie wywarł na mnie żadnego wrażenia. Przemywałam nim buzię rano i wieczorem, nie podrażnił buzi, nie zauważyłam też żeby specjalnie ją matowił. Taki sobie przeciętniaczek. 


Tołpa, Nawilżający krem odprężający - przyjemny, lekki krem nawilżający na dzień. Duży plus za zawartość filtrów w składzie. Nie podrażnia, nie zapycha, nadaje się jako krem pod makijaż, dodatkowo delikatnie nawilża buzię. 
Nivea, Aqua Effect, Regenerujący krem na noc - mocno nawilżający krem na noc, bardzo treściwy, dość tłusty. Nie do końca się polubiliśmy, jednak nakładany w niewielkich ilościach na twarz spisywał się całkiem przyzwoicie ;-) 
Garnier, Płyn micelarny 3w1 - bardo dobry płyn micelarny, niesamowicie wydajny, spisuje się rewelacyjnie jako płyn do demakijażu. Nigdy nie przypuszczałam że tak polubię produkt do pielęgnacji twarzy marki Garnier ;) Polecam bardzo, nawet wrażliwym buziom powinien przypaść do gustu! 


Orginal Source, Orange&Ginger, Płyn do kąpieli i pod prysznic - przyjemnie myjący produkt, stosowany jako żel pod prysznic w połączeniu z gąbką. Jako płyn do kąpieli nie przypadł mi do gustu, ale prawdopodobnie to z tego powodu, że nie znoszę kąpieli w wannie :D Na dodatek bardzo aromatyczny... :)
Apart Natural, Hypoalergiczne mydło w płynie - bardzo dobre i wydajne mydełko. Pięknie pachnie, delikatnie ale skutecznie oczyszcza skórę, dodatkowo jej nie przesuszając. W zupełności spełnia swoje zadanie, jest tanie, łatwo dostępne i bardzo przyjemne ;-)
Vintage Body Oil, Cukrowo-orzechowy peeling do ciała - początkowo zachwycił mnie siłą drobinek zatopionych w olejkach i... parafinie. Kiedy go używałam to tylko przed zastosowaniem żelu pod prysznic i gąbeczki. W innym wypadku parafina powlekała całą skórę w bardzo nieprzyjemny sposób. Dodatkowe plusy to przepiękny zapach i skuteczne ścieranie martwego naskórka.


Joanna Naturia - seria fajnych, tanich i naprawdę dobrych kosmetyków. Znane chyba wszystkim, dostępne w niemal każdym sklepie i drogerii. W ciągu tych 3 miesięcy zużyłam małe opakowanie szamponu i odżywki bez spłukiwania z pokrzywą i zieloną herbatą, oraz duże opakowanie odżywki bez spłukiwania z miodem i cytryną. Naprawdę godne polecenia produkty.


L'oreal, Costing Creme Gloss, 723 Opalizujący karmel - farba która zniknęła z moich włosów po... 4 myciach! Fajny kolor, ładny i naturalny efekt, jednak bardzo krótkotrwały. :( Szukam dalej farby, która utrzyma się dłużej na włosach i da odpowiedni efekt. 


Isana, Odżywka do włosów Oil Care - całkiem przyjemna odżywka, o fajnym składzie, chociaż na moich włosach cudów nie zrobiła. :) Lepiej spisała się jej siostra do włosów kręconych. Prawdopodobnie to była jednorazowa przygoda z tym kosmetykiem ;) 
Deba, Volume Shampoo - fajny, oczyszczający szampon do włosów, o krótkim i naprawdę niezłym składzie. Naprawdę zwiększa objętość, dlatego nie polubiliśmy się, bo z objętością nigdy nie miałam większego problemu, a ten szampon powodował że wyglądałam jak... głupek :D 
Marion, Termoochrona, Serum do włosów - bardzo wydajny produkt który fajnie zabezpieczał końcówki włosów, nie tylko przed działaniem wysokiej temperatury. Był mi obojętny, ale nigdy nie zrobił krzywdy, a obecnie przy serum GP muszę być bardzo ostrożna...


Planeta Organica, kosmetyki do pielęgnacji włosów - tu chciałabym ogółem napisać o tych produktach, ponieważ uważam że nie ma sensu rozdrabniać się, skoro wszystkie działały podobnie. Szampon cudownie nawilżał włosy, w połączeniu z odżywką stanowił cudowny duet. Podobnie balsam prowansalski mnie nie zawiódł pod tym kątem. Przepiękne, orientalne zapachy, świetne, delikatne składy... Ale jest jedno ale. Wszystkie produkty powodowały większe przetłuszczanie się włosów, dodatkowo pojawił się łupież. Cieszę się, że w końcu się skończyły :) 


BingoSpa, Maska do włosów z ekstraktem z drożdży - bardzo dobra maseczka, z całkiem fajnym składem. Stosowana przez kilka minut jako odżywka spisywała się naprawdę fajnie, jednak jako maseczka... to było to! :) Włosy były nawilżone, dociążone, miękkie i gładkie. Nigdy mnie nie zawiodła! :) Na pewno do niej wrócę i to już niedługo. 
Avon, Planet Spa, Bali Botanica - kolejna rewelacyjna maseczka, która składem nie powala. Jednak efekt, który uzyskałam na włosach był przecudowny, podobny do tego, który dawała maseczka BingoSpa. Kolejna niezawodna maseczka :) 
L'biotica, Biovax, Intensywnie regenerująca maseczka do włosów - saszetka jednorazowego użytku (jak dla mnie ;-) ), więc dużo o maseczce powiedzieć nie mogę, chociaż myślę że kiedyś skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie ;-)


Lacibios Femina Comforta, Chusteczki do higieny intymnej - bardzo przydatna rzecz w damskiej torebce. ;) Recenzję chusteczek przeczytacie TUTAJ.
FM Group, 263 - odpowiednik zapachu Gabrieli Sabbatini. Nie będę sie rozpisywać, bo zawszę je chwalę za trwałość i odwzorowania oryginalnych perfum. ;-) 








         Serdecznie pozdrawiam ♥

#303. Białe kwiaty - żel pod prysznic

          Dziś krótka recenzja naprawdę rewelacyjnego żelu pod prysznic. Produkty Tołpy były mi znane, jedne bywały lepsze, drugie nieco gorsze, ale ten kosmetyk totalnie mnie oczarował!


          Delikatny żel pod prysznic z serii białe kwiaty łagodnie oczyszcza ciało, nawilża i przywraca komfort, jak zapewnia producent. Na opakowaniu znajdziemy też inne informacje, jak np. że jest to kosmetyk hypoalergiczny, przeznaczony do każdego rodzaju skóry, nawet tej wrażliwej. 


         A jakie to są te białe kwiaty? Róża stulistna, jaśmin, stokrotka, a na dodatek pszenica. Wszystkie te rośliny można odnaleźć w składzie. Warto zaznaczyć że nie ma w nim parabenów i SLSów, a jedynie delikatne substancje myjące. Duży plus! :) Poniżej jeszcze parę informacji od producenta:



          Kolejnym plusem jest jego otwarcie ;-) Wystarczy nacisnąć i już śmiało można korzystać z kosmetyku pod prysznicem.


           Nic się nie zacina, nie potrzeba użyć zbyt wiele siły do otwarcia, nawet mokrymi dłońmi pod prysznicem. Można zauważyć także, że mechanizm ten ma wyprofilowane kółeczko akurat na palec ;-)

           Ale przejdźmy do najważniejszego! Żel ma dość gęstą konsystencję koloru... bez koloru! :) Nie ma żadnych zbędnych barwników! 


          Pachnie... Pudrowo, delikatnie, przyjemnie, i mogłabym tak jeszcze długo. Naprawdę przyjemny zapach, a dzięki konsystencji żel otula całe ciało, cudownie umilając kąpiel. Nie przesusza skóry, nie podrażnia jej, jest dla mnie idealny! :) 

         Żel można znaleźć chyba w każdej drogerii, opakowanie, które mieści 200 ml kosztuje około 15 zł. :) 



          Znacie żele Tołpy? Też się z nimi lubicie? ;-)






          Na zakończenie chcę Was uprzedzić.... Niedługo pojawi się rozdanie na moim blogu z okazji 2 urodzin! ♥ 




          Pozdrawiam :* ♥