#304. Zużycia kwietnia, maja i czerwca, czyli zaległe denko! :)

        Kochani moi, dzisiaj witam się już jako chemik z wykształcenia! :) Wczorajsza obrona poszła wspaniale, bo na cudowną piąteczkę! ♥ W końcu mogę zabrać się za zaległy projekt denko, a uzbierało się tego za te trzy miesiące. Sami możecie się o tym przekonać. Na szczęście w mojej szafce zrobiło się w końcu o wiele luźniej ;-)

         Zaczynajmy! :)


Manhattan, Odżywka do paznokci Nail Repair - fajny preparat, który kupiłam za niewielkie pieniążki w Pepco :) Służyła mi długo i dobrze. Używałam ją na zmianę z odżywką diamentową Eveline. 
Eveline, Diamentowa odżywka do paznokci - rewelacyjna dla moich paznokci, po niej są twarde, nie łamią się, nie rozdwajają. Niestety przy kolejnej buteleczce pojawił mi się maleńki krwiak pod płytką i musiałam ją odstawić. Niebawem planuję powrót do niej. Jak dla mnie niezastąpiona! 
Delia, Odżywka do paznokci 10w1 - odrzut, pomyłka, wiecznie pojawiały się na niej bąbelki powierza, nie nadawała się jako baza pod żaden lakier. 


Essence, All about matt! Transparentny puder matujący - kolejna pomyłka, może i nieźle matowił jednak bielił twarz, zupełnie nie podobał mi się ten efekt. Na dodatek jest mało wydajny, a na dodatek pęka, kiedy ukaże się blaszka. 
Pat&Rub, Balsam do ust - nie polubiłam się z kosmetykami tej marki, to kolejny odrzut. Recezję przeczytacie TUTAJ.
Oriflame, Very me, Korektor - punktowo na niedoskonałości całkiem przyjemny, jednak dość szybko się ściera z buzi, wymaga częstych poprawek. Wydajny, ma fajną konsystencję, ale w korektorach zdecydowanie cenię trwałość.
Oriflame, Eyeliner Stylo - spisywał się super, wygodny pisak, rysował precyzyjne kreski, nie odbijał się na powiece. Jego recenzję znajdziecie TUTAJ.
Miss Sporty, Glossy eyeliner - przyznam że był to całkiem przyjemny produkt. Pędzelkiem możliwe było narysowanie kreski każdego rodzaju, dawał efekt ,,mokrej'' kreski na powiece. Muszę się z nim jednak pożegnać, ponieważ kruszył się pod koniec dnia, a zmywanie to absolutna męka - schodzi małymi płatkami, nigdy do końca, zupełnie inaczej jak klasyczny tusz.
Sensique, podwójny korektor - korektor na zaczerwienienia i pod oczy. Użyłam go kilka razy, jednak nie zauważałam żadnego fajnego efektu w okolicach oczu, natomiast zielonej części nawet nie wypróbowałam, ponieważ nie mam takich problemów z cerą. Kolejny odrzut!


Ziaja, Tonik ogórkowy i BIO aloesowy - pierwszy przeznaczony do mojej cery nie przypadł mi do gustu, tak jak jego aloesowy brat. Ten drugi spisuje się idealnie - tonizuje, odświeża, łagodzi... Ideał ♥
Tołpa, Matujący płyn micelarny i tonik 2w1 - przyznam, że nie wywarł na mnie żadnego wrażenia. Przemywałam nim buzię rano i wieczorem, nie podrażnił buzi, nie zauważyłam też żeby specjalnie ją matowił. Taki sobie przeciętniaczek. 


Tołpa, Nawilżający krem odprężający - przyjemny, lekki krem nawilżający na dzień. Duży plus za zawartość filtrów w składzie. Nie podrażnia, nie zapycha, nadaje się jako krem pod makijaż, dodatkowo delikatnie nawilża buzię. 
Nivea, Aqua Effect, Regenerujący krem na noc - mocno nawilżający krem na noc, bardzo treściwy, dość tłusty. Nie do końca się polubiliśmy, jednak nakładany w niewielkich ilościach na twarz spisywał się całkiem przyzwoicie ;-) 
Garnier, Płyn micelarny 3w1 - bardo dobry płyn micelarny, niesamowicie wydajny, spisuje się rewelacyjnie jako płyn do demakijażu. Nigdy nie przypuszczałam że tak polubię produkt do pielęgnacji twarzy marki Garnier ;) Polecam bardzo, nawet wrażliwym buziom powinien przypaść do gustu! 


Orginal Source, Orange&Ginger, Płyn do kąpieli i pod prysznic - przyjemnie myjący produkt, stosowany jako żel pod prysznic w połączeniu z gąbką. Jako płyn do kąpieli nie przypadł mi do gustu, ale prawdopodobnie to z tego powodu, że nie znoszę kąpieli w wannie :D Na dodatek bardzo aromatyczny... :)
Apart Natural, Hypoalergiczne mydło w płynie - bardzo dobre i wydajne mydełko. Pięknie pachnie, delikatnie ale skutecznie oczyszcza skórę, dodatkowo jej nie przesuszając. W zupełności spełnia swoje zadanie, jest tanie, łatwo dostępne i bardzo przyjemne ;-)
Vintage Body Oil, Cukrowo-orzechowy peeling do ciała - początkowo zachwycił mnie siłą drobinek zatopionych w olejkach i... parafinie. Kiedy go używałam to tylko przed zastosowaniem żelu pod prysznic i gąbeczki. W innym wypadku parafina powlekała całą skórę w bardzo nieprzyjemny sposób. Dodatkowe plusy to przepiękny zapach i skuteczne ścieranie martwego naskórka.


Joanna Naturia - seria fajnych, tanich i naprawdę dobrych kosmetyków. Znane chyba wszystkim, dostępne w niemal każdym sklepie i drogerii. W ciągu tych 3 miesięcy zużyłam małe opakowanie szamponu i odżywki bez spłukiwania z pokrzywą i zieloną herbatą, oraz duże opakowanie odżywki bez spłukiwania z miodem i cytryną. Naprawdę godne polecenia produkty.


L'oreal, Costing Creme Gloss, 723 Opalizujący karmel - farba która zniknęła z moich włosów po... 4 myciach! Fajny kolor, ładny i naturalny efekt, jednak bardzo krótkotrwały. :( Szukam dalej farby, która utrzyma się dłużej na włosach i da odpowiedni efekt. 


Isana, Odżywka do włosów Oil Care - całkiem przyjemna odżywka, o fajnym składzie, chociaż na moich włosach cudów nie zrobiła. :) Lepiej spisała się jej siostra do włosów kręconych. Prawdopodobnie to była jednorazowa przygoda z tym kosmetykiem ;) 
Deba, Volume Shampoo - fajny, oczyszczający szampon do włosów, o krótkim i naprawdę niezłym składzie. Naprawdę zwiększa objętość, dlatego nie polubiliśmy się, bo z objętością nigdy nie miałam większego problemu, a ten szampon powodował że wyglądałam jak... głupek :D 
Marion, Termoochrona, Serum do włosów - bardzo wydajny produkt który fajnie zabezpieczał końcówki włosów, nie tylko przed działaniem wysokiej temperatury. Był mi obojętny, ale nigdy nie zrobił krzywdy, a obecnie przy serum GP muszę być bardzo ostrożna...


Planeta Organica, kosmetyki do pielęgnacji włosów - tu chciałabym ogółem napisać o tych produktach, ponieważ uważam że nie ma sensu rozdrabniać się, skoro wszystkie działały podobnie. Szampon cudownie nawilżał włosy, w połączeniu z odżywką stanowił cudowny duet. Podobnie balsam prowansalski mnie nie zawiódł pod tym kątem. Przepiękne, orientalne zapachy, świetne, delikatne składy... Ale jest jedno ale. Wszystkie produkty powodowały większe przetłuszczanie się włosów, dodatkowo pojawił się łupież. Cieszę się, że w końcu się skończyły :) 


BingoSpa, Maska do włosów z ekstraktem z drożdży - bardzo dobra maseczka, z całkiem fajnym składem. Stosowana przez kilka minut jako odżywka spisywała się naprawdę fajnie, jednak jako maseczka... to było to! :) Włosy były nawilżone, dociążone, miękkie i gładkie. Nigdy mnie nie zawiodła! :) Na pewno do niej wrócę i to już niedługo. 
Avon, Planet Spa, Bali Botanica - kolejna rewelacyjna maseczka, która składem nie powala. Jednak efekt, który uzyskałam na włosach był przecudowny, podobny do tego, który dawała maseczka BingoSpa. Kolejna niezawodna maseczka :) 
L'biotica, Biovax, Intensywnie regenerująca maseczka do włosów - saszetka jednorazowego użytku (jak dla mnie ;-) ), więc dużo o maseczce powiedzieć nie mogę, chociaż myślę że kiedyś skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie ;-)


Lacibios Femina Comforta, Chusteczki do higieny intymnej - bardzo przydatna rzecz w damskiej torebce. ;) Recenzję chusteczek przeczytacie TUTAJ.
FM Group, 263 - odpowiednik zapachu Gabrieli Sabbatini. Nie będę sie rozpisywać, bo zawszę je chwalę za trwałość i odwzorowania oryginalnych perfum. ;-) 








         Serdecznie pozdrawiam ♥

20 komentarzy:

  1. tak, Joanna ma fajne tanie produkty, czasami trafią się jakieś małe perełki, Garnier, Płyn micelarny 3w1 jest dobry mam i stosuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm... ostatnio farbowałam włosy joanną, która także znika z włosów szybciej niż szamponetka ;/ po lorealu bym się nie spodziewała takiego numeru. i na następne farbowanie chyba się wybiorę do fryzjera... z Twojego denka lubię tonik ogórkowy, ten bio aloesowy mnie szczypał. szampony z joanny też na plus :) no i najważniejsze: gratuluję obrony :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no teraz to faktycznie musisz mieć miejsce w szafce :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam micel z Garniera i odżywkę od Eveline. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. mam chęć na mydło z Apartu!

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje :) Tonik Ziaja u mnie najlepiej spisuje się nagietkowy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. spooooro się tego uzbierało xD widać że zaległe denko ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. musze w koncu sie zaopatrzec w planet organice ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. kusi mnie ten micel z garniera

    OdpowiedzUsuń
  10. denko spore, ale warto było trochę zaniedbać bloga i zostać chemikiem :) gratuluję :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Spore denko :d Niestety mnie krem nivea niesamowicie zapchał :(

    OdpowiedzUsuń
  12. mnie również nie zawiodła ta maska drożdżowa z bingospa ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kilka rzeczy z Twojego denka mialam, a wlasnie zawsze sceptycznie podchodzilam do produktow Garnier, teraz wiem, ze bardzo fajny jest ten micel :)

    OdpowiedzUsuń
  14. gratulacje!:) a mnie ten produkt z Tołpy niestety lekko przesuszał:(

    OdpowiedzUsuń
  15. No no, całkiem spore te zużycia ;)) I widzę mój ukochany Garnier oraz odżywkę z Joanny ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Gratuluję zużyć :) Micel Garnier też lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Szczególnie cieszy denkowanie kolorówki co nie ?:) Dużo produktów znam i lubię :) Gratuluję zużyć i oby tak dalej.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
    http://www.hushaaabye.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. U la la trochę się nazbierało :-) Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  19. jak na tyle m-cy to nie tak dużo :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Na prawde spore i ciekawe denko ;) tez sie dzisiaj zabiore za zrobienie zdjec moim zużyciom ;)

    OdpowiedzUsuń