Od dłuższego czasu, po wypróbowaniu próbek kremu BB Garniera, unikałam jak ognia wszelkich drogeryjnych produktów tego typu. Nie można mnie było przekonać, żadne argumenty do mnie nie trafiały. :) Aż pewnego pięknego dnia, na spotkaniu blogerek w Zamościu, przyjechała do Nas Pani Dagna i obdarowała każdą kosmetykami z serii So Pretty! Oczywiście nie mogło zabraknąć kremu BB. :) Moja mina była nietęga, ale stwierdziłam, że spróbuję i najwyżej utwierdzę się w przekonaniu, żeby unikać i tego kosmetyku.
Krem BB, podobnie jak cała seria jest opatrzony uroczą, dziewczęcą grafiką. Róż, serduszka, kokardki... :) Przyznam, że mimo niezbyt przepadam za kolorem różowym, tak zawsze produkty So Pretty! przykuwały mój wzrok i wywoływały uśmiech na twarzy.
Tubka mieści 50 ml kremu, który zawiera filtr SPF 10 i przystosowany jest to każdego typu cery. Na odwrocie opakowania producent zamieścił wszystkie najważniejsze informacje, które brzmią niesamowicie kusząco :)
Bardzo spodobało mi się stwierdzenie na odwrocie tubki: ,,Teraz na pewno uśmiechniesz się patrząc w lustro. BB KREM zadba o wygląd Twojej cery". Kiedy pierwszy raz to przeczytałam pomyślałam z ironią, że o tym się jeszcze przekonamy.
Producent zapewnia nas także o formule 10 w 1, dzięki czemu krem ma zapewnić naszej cerze nawilżenie, wygładzenie, ochronę przed UV, matowość, poprawę kolorytu, ukrycie niedoskonałości, pielęgnacyjny komfort, perfekcyjny wygląd, naturalność i promienność. Ciężko było mi uwierzyć w to wszystko, ale.... jeśli czytacie mnie na bieżąco, to wiecie, że ten krem znalazł się w ulubieńcach listopada. ;-)
Dla dociekliwych, zanim wspomnę o działaniu i efektach, podrzucam skład produktu:
A teraz na pochwały! :) Po odkręceniu tubki, ukazuje nam się mały otworek, przez który wydobywa się krem. Jest idealnej wielkości w stosunku do konsystencji produktu. Kiedy już wyciśniemy odpowiednią ilość produktu widzimy coś, co wygląda jak klasyczny fluid.
Zapach jest bardzo przyjemny, choć dość chemiczny, za to nienachalny i delikatny. Krem po nałożeniu na twarz wtapia się w nią idealnie. Wchłania się po kilku sekundach od aplikacji. Nie potrzeba stosowania kremu nawilżającego pod BB. Skóra jest faktycznie wygładzona, nawilżona, zmatowiona (!), a jakieś mniejsze niedoskonałości są niemal niewidoczne. Jeśli pojawiają się większe problemy skórne można śmiało nałożyć 2-3 warstwy, wtedy krycie jest o wiele lepsze, a buzia nadal wygląda naturalnie i promiennie! Krem jest bardzo lekki, totalnie nie czuć, że ma się na twarzy jakikolwiek kosmetyk!
Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to trwałość, bo po paru godzinach makijaż może wymagać niewielkich poprawek.
Od siebie - polecam, naprawdę warto! Nie spodziewałam się, że aż tak polubię się z Sorayą! Myślę, że ten BB krem będzie dość często gościł w mojej kosmetyczce, głównie latem. ;-)
Żałuję bardzo, że nie mam żadnego zdjęcia tego kremu w akcji, ale obiecuję, że jeszcze takie się pojawią! :)
Miałyście z nim do czynienia? Lubicie kremy BB? Czy może boicie się, że drogeryjne produkty Was zawiodą? ;-)
Pozdrawiam! :*