Dziś na moim blogu recenzja męskiego kosmetyku. I to nie moja! Na styczniowym spotkaniu dostałam kilka próbek w tym żelu i szamponu do włosów Biały Jeleń. Od razu oddałam je Ukochanemu. Wczoraj zaskoczył mnie totalnie, kiedy oznajmił, że... napisze recenzję na bloga!
Miłej lektury moje drogie ;-) Może i Wasi Mężczyźni skuszą się na ten produkt? ;-)
źródło |
Witam wszystkich stałych jak i przypadkowych czytelników, a w zasadzie czytelniczki!
Szczerze mówiąc, recenzowanie kosmetyków to chyba ostatnia rzecz o jaką byłbym w stanie się podejrzewać, a tu o, proszę, właśnie to robię! Jako człowiek, który jest totalnym ignorantem jeśli chodzi o te dziedzinę nie będzie łatwo, jednak nie ma co marudzić, do dzieła!
W udziale do sprawdzenia ze stosu próbek dostałem specyfik opatrzony dobrze znaną nazwą "Biały Jeleń", żel pod prysznic, etykieta nawet odważnie głosi, że nadaje się również do mycia włosów. Pierwsza myśl? O matko, powrót do czasów PRL-u, gdzie to szare najpopularniejsze mydło nosiło tę właśnie nazwę. Bałem się, że zapach będzie przypominać ten rodem z pewex'u, jednak, ku mojemu zdziwieniu, tak nie było. Po 5 minutach prób rozerwania saszetki z próbką (to wcale nie było łatwe) dogrzebałem się do zawartości. Myślę, zginę tam jak się tym umyje, no ale dobra, do odważnych świat należy. Kolejna pomyłka, szczypać nie szczypie, fajnie pachnie, aż upewniałem się czy to aby na pewno ta próbka! Wybaczcie, że nie próbuję opisać zapachu tego magicznego wytworu, po prostu nie mam bladego pojęcia jak to zrobić ani tym bardziej do czego porównać :( Okej, ale gdzie jest haczyk? Co w nim takiego fajnego, że aż postanowiłem się na ten temat wypowiedzieć? Otóż, woda w moim kochanym Lublinie (do którego serdecznie zapraszam) jest tak cholernie twarda, że po prysznicu śmiało można iść do lekarza, żeby wystawił obdukcję taką jak z pobicia. Kamienia w niej tyle, że aż chrupie w zębach jak kawę się pije. Wniosek prosty, po każdej kąpieli skóra przypomina coś w stylu papieru ściernego. Do czasu. Ot pojawia się taki Jelonek i jak świętą ręką odjął. Miękko, delikatnie niczym pupcia niemowlaczka. Uwierzcie, jeżeli taki ślepota kosmetyczny to zauważył, to Wy jako fachowcy w tej dziedzinie na pewno go docenicie. Kolejna zaleta, jest hipoalergiczny, czego tłumaczyć chyba nie trzeba ;)
Krótko mówiąc, plusów dużo, minus jeden. Człowiek który zaprojektował te saszetki z próbkami powinien zostać wykopany z roboty ;)
Pozdrawiam!
PS. Kupując Jelenia, wspierasz polski przemysł! :D
Niestety mój mężczyzna nie pomyślał i nie zachował próbek do zdjęć. Co Wy na taką męską recenzję? ;-)
Pozdrawiam Was gorąco! :)
Oczywiście, że chcemy męską recenzję ;-)
OdpowiedzUsuńJa lubię żele i mydła z Białego Jelenia :-)
Chętnie poczytamy:)
OdpowiedzUsuńOoo :D jak fajnie napisana recenzja :D pozdrowienia dla ukochanego :)
OdpowiedzUsuńUważam, że Krzysztof powinien pomyśleć o założeniu bloga, już to nawet sugerował kiedyś na Facebooku - pamiętam :) Dostałby wtedy swoje własne Michałki i pełnowartościowy produkt do testów na spotkaniu blogerskim :)
OdpowiedzUsuńMój mąż stwierdził, że do włosów się nie nadaje i tyle :D Nie ma to jak męska recenzja :)
OdpowiedzUsuńbo sie nie nadaje, ni cholery!
OdpowiedzUsuńFajna recenzja, do tego pisana lekkim piórem i z jajem :-)
OdpowiedzUsuńDo dzieła Krzysiu, czas na testy kremu Loreala =D
ostatnie zdanie podoba mi się najbardziej:)))pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńFajny szampon ,jak będę w Rossmanie to kupię mojemu chłopakowi ;)
OdpowiedzUsuń