Jako że dużo rzeczy kręci się wokół włosów i kosmetyków do ich pielęgnacji, postanowiłam napisać coś o moich włosach, o historii, o zabiegach jakie przeszły, itp. 

     Warto zacząć, że jako dziecko byłam jaśniuteńką blondyneczką o słodkich loczkach, które w wieku około 5-6 lat ściemniały i rozprostowały się zupełnie. Utrzymywało się to przez kolejnych kilka dobrych lat. Później zaczęłam ścinać, cieniować, zapuszczać, ścinać, zapuszczać, cieniować, ścinać i tak w kółko, a włosy zaczęły się wywijać, kręcić i przestały mi się podobać. W wieku około 15 lat były zapuszczone, z delikatnymi pasemkami zrobionymi przez mamę - na gęstych włosach może było z 8 pasemek, nie było ich za bardzo widać, a wyglądało to tak:


     Tu chyba ostatni raz miałam włosy w świetnej formie. Później zaczęło się malowanie, farbowanie, zmienianie kolorów co 2 miesiące. Tu coś na wzór rudego i od niego się zaczęło:



     Potem przyciemnianie i kombinowanie z różnymi odcieniami brązu:




     Oczywiście w użyciu ciągle prostownica, taż na wakacjach, bez odpoczynku! Później poszłam na... balejaż do znajomej fryzjerki. Chciałam rozjaśnić nieco włosy, a otrzymałam coś takiego:


     Długość włosów za połowę piersi, szczęśliwa poszłam do fryzjerki pomalować odrost, podciąć końce i może dorzucić pare jaśniejszych pasemek, mimo że włosy łamały się na wysokości ucha. Ostatecznie wyszłam z włosami przed ramiona w dziwnym odcieniu brązu, niestety nie mogę znaleźć zdjęć z tego czasu, tym bardziej że bardzo żałowałam tej wizyty. Zaraz później ścięłam grzywkę, przyciemniłam włosy, a następnie znowu zrobiłam jasne pasemka i wyglądało to mniej więcej tak:



     Blond nie zagościł długo u mnie, bo zaraz zaczęłam je przyciemniać i znowu kombinować różnymi odcieniami brązu.
     I tak farbowałam brązem do wakacji zeszłego roku, kiedy postanowiłam metodami pseudo-naturalnymi rozjaśnić sobie włosy. Stosowałam całą serię kosmetyków z rumiankiem do włosów blond, do szamponu dodawałam wodę utlenioną, co dawało na odroście i końcówkach rude, zniszczone włosy. 
     Jakoś stan włosów powoli doprowadziłam do porządku, oczywiście przy ciągłym używaniu prostownicy, co widać na zdjęciach. W listopadzie 2011 roku włosy prezentowały się tak:



     Zaraz później po rozjaśnianiu pasemkami tak:



     A w marcu już tak:



      I właściwie od końca marca mam takie same włosy, czasem dłuższe, czasem krótsze, wiadomo - podcinanie tych spalonych końców jest konieczne. 
     W czerwcu zabrałam się za ich porządną pielęgnację, odżywianie, a od 9 lipca zaczynam walczyć z CG o piękny skręt włosów. 



     Sierpień 2012:
Podjęłam decyzję o powolnym powrocie do naturalnych włosów! Mam nadzieję, że do końca roku, lub stycznia 2013 r. będę farbować włosy po raz ostatni ;)
     Zapraszam do strony poświęconej postępom w pielęgnacji ze zdjęciami ;)

5 komentarzy:

  1. najlapiej Ci w lekkim brązowym odcieniu; ) naprawdę;P

    OdpowiedzUsuń
  2. W listopadzie 2011 ♥ cudowne !!
    Widze kobieta zmienną jest ile kolorów tu widać no no :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Te zdjęcie w balejażu z grzyweczką i w różowym sweterku - no pięknie Ci w takim odcieniu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. 3zdjecie od dołu najpiekniejsze:) ale wybacz nie patrzeobiektywnie gdyz jestem maniaczką brazów , czerni i odcieni popielnych :)

    OdpowiedzUsuń