#206. Oko pod znakiem Oriflame ;-)

                Dzisiaj chciałabym napisać nieco o kolorówce, jaką całkiem niedawno otrzymałam w długo oczekiwanej przesyłce ;-) A mowa o tuszu i eyelinerze Oriflame. Można powiedzieć – duet idealny, ale czy jest idealny? Przekonajcie się!



                Z doświadczeń sprzed lat podeszłam sceptycznie do kosmetyków tej marki, które nie raz mnie zawiodły. Zacznę od tuszu Wonder Lash Mascara, który okazał się nie małym zaskoczeniem. Po otworzeniu przesyłki, od razu sięgnęłam po ten kosmetyk. Stwierdziłam, że opakowanie, jak opakowanie, proste i kobiece. Odkręciłam, żeby zobaczyć szczoteczkę, co zawsze najbardziej mnie interesuje i.. Tu przeżyłam szok. Szczoteczka wyglądała jak pokryta starym podeschniętym tuszem. Pomalowałam jedno oko i przeżyłam szok po raz kolejny – to wygląda naprawdę fajnie! Pomalowałam zaraz drugie oko i… Wow! Moje rzęsy pięknie wydłużone i nie sklejone.



                Reakcja mamy była podobna – ,,stary tusz’’ powiedziała. Pokazałam raz na oku, drugi, trzeci, i stwierdziła, że świetnie się prezentuje! Okazało się, że przyzwyczajone do dość rzadkich konsystencji tuszy, była to dla nas mała nowość.

                Wspomniałam o szczoteczce. Zaskakująca jest jej struktura – silikonowa z wypustkami o różnej długości, z dwóch stron.




                Tusz po całym dniu noszenia nie osypuje się, ani nie kruszy, jedyne co – nie jest wodoodporny, ale tego nikt nie obiecywał ;-)

                Drugim zaskoczeniem, to eyeliner w pisaku. Miałam do czynienia z jednym tragicznym produktem tego typu i jednym słabym.



                Liner, o którym mowa to Eyeliner Stylo Black. Na zewnątrz wygląda jak zwykły mazak. Po zdjęciu zatyczki też niewiele się różni :)



                Czarne, eleganckie opakowanie, które zawiera 1,6 g produktu oraz precyzyjną końcówkę do malowania. Dzięki niej możemy narysować odpowiednią dla siebie kreskę, czy to cieniutką przy linii rzęs, czy klasyczną, wedle uznania. Tusz jest trwały, po przejechaniu dłonią po oku nie ściera i nie rozmazuje się. W upalne dni może odbić się na górnej powiece, ale na co dzień nie ma to miejsca. Osobiście pokochałam go od pierwszej namalowanej kreski.
               
                Ostatnią kwestią jaką warto poruszyć, to demakijaż – oba produkty zmywam płynem dwufazowym Flos-lek, który daje sobie radę z nimi w 100%. Przecieram oczy wacikiem, następnie myję buzię żelem i gotowe! ;)

                Można powiedzieć, że jest to duet idealny, który ostatnimi dniami gości na mojej twarzy niemal codziennie! :) Poniżej możecie zobaczyć jak prezentuje się makijaż w wersji Oriflame ;-) 



                Kosmetyki, które zostały zrecenzowane dostałam w ramach współpracy z Anią z bloga kosmetyczny biznes (KLIK). Fakt ten nie wpłynął na moją ocenę produktów.


                Jeśli jesteście chętne aby któryś z tych kosmetyków (lub wiele innych) był Wasz – możecie to zrobić zgłaszając się do konsultantki, lub jeśli jesteście zainteresowane niższą ceną produktów możecie zarejestrować się do klubu Oriflame TUTAJ




                Jak podoba Wam się makijaż wykonany tymi kosmetykami? Jak wasze przeżycia z tą marką? Macie w swoich kosmetyczkach ich produkty? A może skusicie się? ;-)


                Pozdrawiam serdecznie ! :*

21 komentarzy:

  1. o to dosyć ciekawe produkty:) płyn z flosleku uwielbiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten tusz ma świetną szczoteczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe. O Wonderze dużo dobrego słyszałam. Ale być może to jeszcze stara wersja była

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ten tusz z oriflame i jak całkiem OK :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze mam ten tusz w kosmetyczce jest idealny do dziennego makijażu

    OdpowiedzUsuń
  6. nigdy nic nie miałam z tej firmy, tuszem mnie zachęcilaś,ale na razie jakoś sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Używałam kiedyś tego tuszu namiętnie :) Bardzo go lubiłam, świetnie się spisywał :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ten tusz jest super <3 Używam już kolejne opakowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeny, ta szczoteczka na pierwszy rzut oka wyglądała fatalnie :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie, że ten tusz się sprawdza, już od dawna mam na niego ochotę, będę musiała się w końcu skusić ;p

    OdpowiedzUsuń
  11. jakoś tak nie mogę się do oriflame przekonać..

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja jestem bardzo zadowolona z eyelinera z Oriflame ale z wersji Very Me. Cienki pędzelek jest precyzyjny, a trwałość też zadowalająca :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam ten tusz wielokrotnie i przez lata był moim ulubieńcem :)

    OdpowiedzUsuń
  14. ja jakoś do tej pory nie miałam styczności z tym tuszem ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie miałam jeszcze nic z tej firmy ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie miałam żadnego z tych kosmetyków :) Ostatnio rzadko zdarza mi się używać eyelinera, ale faktycznie ten duet wygląda bardzo fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. miałam ten eyeliner i rzeczywiście był świetny:) wygląda niepozornie, ale służył mi długi czas:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak, uwielbiam ten tusz, jest moim ulubionym, bo oko wygląda bardzo naturalnie, a rzęsy są nie sklejone. Do tego przystępna cena. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Pamiętam ten tusz (bo to chyba ten sam) sprzed kilku lat - uwielbiałam go. Potem jakoś zaprzestałam go kupować, bo na Allegro były pustki... Jeśli nic się nie zmieniło, a z tego, co piszesz - chyba nie, to chętnie po niego sięgnę ponownie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja zrobiłam wymianę z siostrą na ten tusz. Przyznam,że byłam ciekawa,bo kiedyś miałam okazje wypróbować takiego 'wonderka' i efekt bardzo mi się spodobał. Niestety zachwyty się skończyły. Czekam tylko aż wrócę do domu i się odmienię ;p lub kupię coś innego, bo jak dla mnie to ten tusz nie robi z moimi rzęsami nic ;D Bardzo fajny blog przy okazji. Pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń