#248. Brzoskwiniowe love :)

      Witajcie! :) Ja już rozpoczynam wolne świąteczne. Tak bardzo nie mogłam się tego doczekać! :) Mimo że zima i święta za pasem, to ja przychodzę z moim owocowym ulubieńcem ;-) Zapachnie latem? Wiecie o czym mowa? ;-)





       Jeśli jeszcze się nie domyślacie, to.... Jest to balsam od Sorai z serii So Pretty w wersji Sunny Peach ;-) Jak cała seria balsam jest odziany głownie w bladoróżową, słodką i przykuwającą wzrok szatę graficzną. Opakowanie jest smukłe z czarnym zamknięciem na górze, mieści 300 ml produktu. 



        Na odwrocie producent zamieścił podstawowe informacje o balsamie- zadania, składniki aktywne, skład, sposób użycia.. 



        Produkt ma za zadanie ujędrniać, nawilżać i wygładzać skórę. A jak jest w rzeczywistości? ;-) To, jak zawsze, zostawiam na koniec ;)
        Po otwarciu opakowania do mojego noska dochodzi słodki, dość chemiczny, ale niesamowicie przyjemny zapach, przypominający jogurt brzoskwiniowy. Nie jest zbyt intensywny, nie drażni, pozostawia delikatnie wyczuwalną nutę zapachową na skórze. 



         A jak spisuje się w codziennej pielęgnacji suchej skóry? Idealnie! Stosuję go codziennie po kąpieli na lekko wilgotne ciało. Zanim zdążę się ogarnąć, ze swoimi codziennymi wieczornymi czynnościami cienka warstwa zdąży wchłonąć się w skórę. Z grubszą trzeba nieco dłużej poczekać. 
         Zawsze miałam problemy z systematycznym stosowaniem tego typu produktów. Dzięki Sorai zmieniło się to i weszło mi w nawyk. Tym bardziej, że czuję efekty na skórze! Generalnie mam bardzo suchą skórę, która pod wpływem twardej wody dodatkowo zaczyna się łuszczyć. Odkąd zaczęłam regularnie stosować balsam nie zauważyłam takich suchości na ciele, dodatkowo skóra jest nawilżona i wygładzona. Aplikacja tego produktu to czysta przyjemność, przez jego lekką konsystencję ;-)

         Po raz pierwszy tak zachwycił mnie jakikolwiek produkt do pielęgnacji mojej skóry i jestem pewna, że będę do tych balsamów często wracać ;-) Żałuję, że ta wersja zaczyna sięgać już dna. 



          A Wy lubicie balsamy od Sorai? Miałyście styczność z tym balsamem? ;-) A może macie równie świetnych ulubieńców godnych polecenia? ;-)




          Pozdrawiam! :*

15 komentarzy:

  1. Jak skończy mi się pierniczkowy balsam to polecę po wersję malinową :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wiele osób chwaliło sobie te produkty ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam balsamy od Sorai, a te w szczególności :)

    http://vanilliapl.blogspot.com/

    XOXO

    OdpowiedzUsuń
  4. przepiękne zapachy mają te balsamy! Mam je na swojej liście zakupów, ale jak na razie balsamów u mnie pod dostatkiem...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ochotę na czekoladowy z tej serii :) ale to może na wiosnę :) z początku myślałam, że to serduszko na pierwszym zdjęciu to opakowanie kosmetyku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Musi naprawdę pięknie pachnieć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę bliżej przyjrzeć się tej serii opakowania są mega kuszące :) ciekawa jestem zapachu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam go <3 właśnie go używam !:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Mi Sorayki nie leżą w ogóle :( Szkoda, to wygląda super.

    OdpowiedzUsuń
  10. To prawda, że kosmetyki So Pretty - Soraya są fantastycznie pachnące. Balsam do ciała czekoladowy, który ma na celu wygładzać, nawilżać i regenerować poza tym, że naprawdę spełnia te role to ma przecudowny zapach. Piękna, smakowita i intensywna czekolada, która porusza najgłębsze zmysły. Inny balsam, który też posiadam o zapachu lemonkowym, ma nawilżać, odżywiać i redukować cellulit - i robi to ale też daje zapach z dzieciństwa- ulubionej gumy Donald. Kontakt z tymi balsamamai to nie tylko zwykłe nałożenie kosmetyku na ciało. To coś więcej. To rozkosz zapachów jak z rajskich ogrodach, to raj dla duszy związany z wspomnieniami. To terapia zdecydowanie nie tylko dla ciała....

    OdpowiedzUsuń